kawowy

Zapraszam na przedostatnią już część relacji z mojego wyzwania Zdrowy Lifestyle. Wszystkie zadania są na prawdę proste i pomagają we wdrożeniu nowych nawyków na przyszłość. Najważniejsze jest dostrzeganie szerszej perspektywy – w końcu zmiany, które wprowadzamy nie mają być na chwilę. Zdrowy styl życia nie ma być czasem diety i treningu na jakiś czas, tylko świadomym wyborem na całe życie.

 

DZIEŃ 8: ROBIMY SOBIE PEELING SKÓRY Z NATURALNYCH SKŁADNIKÓW. + DZIEŃ 10: PRÓBUJEMY NATURALNEJ PIELĘGNACJI.

Fusy z kawy, sól i cukier sprawdzają się o niebo lepiej, niż najlepsze sklepowe wynalazki, serio! Robiłyście sobie kiedyś maseczkę do twarzy czy maskę do włosów z produktów, które macie w lodówce? :) Wspólnie zobaczymy co z tego wyniknie.

kawowy peeling

Po wielu podejściach do sklepowych peelingów czas powiedzieć to głośno: nie ma to jak fusy po kawie. No i sól. I cukier też. W znakomitej większości sklepowych mazideł ścierających drobinek trzeba szukać z lupą. W trakcie stosowania niby nas cośtam lekko trze, ale to bardziej takie mizianie skóry niż porządne ścieranie! Nic tak fantastycznie nie odświeża naskórka jak poczciwy peeling kawowy. Na jego temat pisałam Wam już kiedyś osobnego posta, znajdziecie w nim mój przepis na peeling, który stosuję najczęściej. Sprawdza się znakomicie i na chwilę obecną innego nie chcę! Ale… natknęłam się w sieci na kilka fajnych przepisów!

diy-coconut-tea-rose-sugar-scrub

Peeling cukrowy z olejem kokosowym i różaną herbatą.

lawendowy scrub do ciała_4

Lawendowy scrub do ciała – z bloga Ema Mija

Brown-Sugar-Scrub-Recipe

Miodowy peeling cukrowy

A jak o u Was wygląda? Kupujecie peelingi w sklepie, czy macie jakieś swoje domowe, tajemnicze receptury? Właśnie się zastanawiam czym by się tu dzisiaj wieczorem wyszorować :))

Muszę się Wam przyznać, że z tym jednym punktem dałam ciała – nie zrobiłam sobie żadnej maseczki. Kompletnie brakuje mi czasu na takie wariacje i nieustannie obiecuję sobie, że jednak kiedyś ją zrobię…:) Moja skóra nie ma większych wymagań, dlatego tak łatwo było mi z tego zrezygnować. Ale znalazłam kilka ciekawych przepisów, które może któraś z Was skusi się, aby wypróbować :)

Maseczka oczyszczająca

Maseczka oczyszczająca z sody i grapefruita

Maseczka nawilżająca

Nawilżająca maseczka z awokado, kiwi i banana

Maseczki owocowe

Kilka przepisów na maseczki owocowe

 

 

DZIEŃ 9: PLANUJEMY POSIŁKI Z WYPRZEDZENIEM.

To jeden z nawyków, które bardzo chciałabym sobie wyrobić. Dzięki temu nie będziemy zjadać byle czego, bo nie mamy pomysłu na to co można by przygotować i będziemy dokonywać rozsądniejszych wyborów na zakupach.

Planowanie jadłospisu

Źródło zdjęcia

To jest TRUDNE. Próbowałam wiele razy. I chociaż to naprawdę niezbędna rzecz, aby móc rozsądnie rozplanować swój jadłospis, to nie jestem w stanie zaplanować całego tygodnia z góry. Maksimum, jego udaje się nam w domu zaplanować, to są jakieś trzy dni :) I to naprawdę ułatwia sprawę, bo unikamy tego denerwującego zastanawiania się „co tu dzisiaj zjeść, bo nawet nie chce mi się o tym myśleć?”. Dzień wcześniej kupuję wszystkie składniki, aby uniknąć przykrych niespodzianek przy gotowaniu. Przy planowaniu raz na tydzień z pewnością wystarczy się wybrać na jedne, większe zakupy w tygodniu. Nam chyba za szybko zmieniają się smaki, jednego dnia po prostu MUSZĘ zjeść naleśniki, innego mam ogromną ochotę na łososia, więc te ochoty na bieżąco realizuję :)

Planowanie to podstawa, bez względu na to, czy będzie to cały tydzień z góry, czy tylko kilka dni. Każdego dnia spisuję sobie na kartce co będę jadła następnego dnia i część z posiłków przygotowuję dzień wcześniej wieczorem. Codziennie zabieram ze sobą w pudełku do pracy sałatki, więc kurczaka gotuję na parze dzień wcześniej (często większą porcję, która wystarczy na kilka dni), przygotowuję sobie w słoiczku sos do zabrania. Dzięki temu oszczędzam cenne minuty czasu rano, bo wtedy pozostaje mi tylko wymieszać ze sobą przygotowane składniki i wpakować do pojemnika. Twaróg, który również często zabieram ze sobą mam przygotowany już dzień wcześniej, wieczorem. Planuję też upiec sobie na zapas kilka pełnoziarnistych tortilli, w które będą mogła co rano zawinąć mięsko z warzywami – zamiast kanapki.

Przygotowywanie posiłków  i przygotowywanie ich sobie „na drogę” ratuje przed podejmowaniem złych decyzji żywieniowych w ciągu dnia. Nigdy nie będę głodna, więc nie będzie kusiło mnie kupienie pączka w sklepie i nie ulegnę częstowana przez kogoś ciastkami :) Dobrze jest też mieć ze sobą coś „awaryjnego”, jak np. małe pudełko z orzechami czy owsianą muffinkę, na wypadek gdyby opóźnił się nam np. powrót do domu.

 

DZIEŃ 11: PIJEMY MINIMUM 1,5 LITRA WODY NIEGAZOWANEJ.

Wszyscy wiemy, że tak trzeba. Ale przyznajcie się, czy zawsze tego pilnujecie?

O codziennym piciu odpowiedniej ilości wody

Z piciem wody poszło mi lepiej niż dobrze, codziennie wypijam MINIMUM 1,5 litra, a często znacznie więcej – szczególnie gdy ćwiczę. Trzeba po prostu nauczyć się, by wodę zawsze mieć ze sobą. Do pracy zabieram ze sobą butelkę 1,5 litra niegazowanej i w tym czasie wypijam tak mniej więcej 3/4. Oprócz tego mała butelka zawsze gości w mojej torebce. Odkąd rzuciłam kawę łatwiej jest mi pić odpowiednie ilości i dbam o to, by przez cały czas stała koło mnie pełna szklanka. Przez cały dzień popijam ją sobie małymi łyczkami.

Co z efektami? Poza jednym, oczywistym, czyli nieustannymi wizytami w toalecie to innych jeszcze nie widzę :D Liczę po cichu, że może coś na lepsze zmieni się w mojej skórze, przez usunięcie toksyn z organizmu. Woda odrobinę pomaga też w oszukiwaniu głodu – czasami okazuje się, że wcale nie jesteśmy głodni, tylko najzwyczajniej świecie chce się nam pić :)

 

To tyle w dzisiejszym podsumowaniu. Za kilka dni ostatnia część – ale nie kończymy ze zdrowym stylem życia, cały czas idziemy do przodu! :)