Organizacja ślubu i wesela – jak się za to zabrać? Moje podejście, wizja, koncepcja

Jak zorganizować ślub i wesele?

Wiecie już skądinąd, że w 2016 roku nastąpi ta wyjątkowa dla mnie chwila, pora więc rozpocząć ślubny „serial” na Design Your Life ♥ Będzie mi ogromnie miło, jeśli zechcecie towarzyszyć mi w kolejnych etapach planowania i przygotowań. Ale bez obaw – nie będę Wam non stop spamować tym tematem, bo przecież nie dla wszystkich jest on interesujący, a i ja podchodzę do niego zdecydowanie na spokojnie i bez szaleństw. Aczkolwiek absolutnie nie na zimno!

Po cichu mam też nadzieję, że Panny Młode, które ślub i wesele mają już za sobą, podpowiedzą mi coś z własnego doświadczenia i doradzą… To jak, mogę na Was liczyć?

Chwilę po tym, jak w social mediach pochwaliłam się Wam szczęśliwą wiadomością o zaręczynach, pojawiły się prośby i sugestie, żeby na blogu rozpocząć specjalny cykl z radami, jak zorganizować ślub i wesele. A ja pomyślałam wtedy: chwileczkę, przecież ja sama jeszcze nic na ten temat nie wiem i to ja tutaj potrzebuję podpowiedzi.

O czym będę pisać dzisiaj? Opowiem Wam o moim własnym „podejściu” do tematu organizowania ślubu i wesela, o ogólnej wizji towarzyszącej mi przy tej organizacji oraz o koncepcji, jaką udało mi się stworzyć.

♥ Znasz już pozostałe wpisy w mojej ślubnej serii? ♥

Po pierwsze: moje „podejście” do organizacji ślubu i wesela

Na początku, co mało zaskakujące, wszystkie kwestie były dla mnie absolutną niewiadomą – nie wiedziałam kompletnie NIC. Gdzieś tam wprawdzie obiło mi się o uszy, że miejsca na wesele pary zamawiają nawet o kilka lat wcześniej, ale sądziłam, że to gruba przesada. Nie… to jakiś absurd, to nie może tak wyglądać… Tak myślałam.

Po zaręczynach późną jesienią 2015, ustaliliśmy z narzeczonym, że ślub weźmiemy już w przyszłym, czyli 2016 roku. Nie chcieliśmy czekać kolejny rok dłużej. Powiem Wam szczerze, że sama myśl o zajmowaniu się przez prawie dwa lata organizacją jednej imprezy, nie była dla mnie zachęcająca. To jest tylko jeden dzień i jakoś tak normalnie nie chcę, by pochłaniał moje myśli aż tak długi czas. Oczywiście, będzie to jeden z Najważniejszych Dni w życiu, bardzo szczególny i wyczekiwany, ale jest w życiu mnóstwo innych fantastycznych spraw i tematów, których również nie chcę odkładać w zbyt odległą przyszłość.

Nie zrozumcie mnie źle – to jest tylko moja własna decyzja i moje własne podejście. Jeśli ktoś znajduje przyjemność w planowaniu wesela przez trzy lata – proszę bardzo. Nie neguję i nie potępiam. Od tego jestem daleka.

W momencie, gdy na Facebooku wyjawiłam, że ślub bierzemy już w 2016 pojawiły się głosy, że to za szybko. Że lepiej, aby czas narzeczeństwa trwał dłużej. Że przecież w narzeczeństwie nie chodzi tylko o planowanie wesela – że to coś dużo bardziej wzniosłego i lepiej jest się tym dłużej rozkoszować… To tak, jakby narzeczeństwo miało być dla mnie czasem na nabranie przekonania, że to dobra decyzja – takim czasem, aby sprawdzić, czy wybranek nadaje się na męża. Szczerze? Ja nie potrzebuję niczego sprawdzać, ani szczególnie się upewniać :) Nie potrzebujemy tego czasu. Może gdybym miała jakieś wątpliwości – zapewne tak, wtedy wolałabym czekać.

Nie jestem jedną z tych, które swój ślub wyobrażały sobie już w przedszkolu. Nie marzyłam o wielkim balu na moją cześć, ani nie wybierałam idealnej sukienki. Do tematu ślubu byłam zawsze nastawiona raczej neutralnie. Wiedziałam, że kiedyś go pewnie wezmę, ale nie wywoływało to we mnie dzikiej ekscytacji.
Jak jest teraz? Chęć zostania żoną i założenia rodziny pojawiła się po spotkaniu odpowiedniego mężczyzny. Sama organizacja ślubu też jest niesamowicie przyjemna i bardzo mnie cieszy, serio, ale zdecydowanie nie odwala mi na tym punkcie.

Uwielbiam to poczucie, że są obok dziewczyny, z którymi mogę na ten temat rozmawiać, przesyłać sobie linki do zdjęć z pięknymi sukienkami i bukietami, ale ograniczam to wszystko raczej do niezbędnego minimum, bo po prostu za dużo mam na bieżąco na głowie :)) Myśli o naszym weselu niezmiennie mnie cieszą i poprawiają nastrój, lecz nie skupiam na nich całej swojej codziennej uwagi.

Bukiet ślubny

Po drugie: moja (nasza) wizja

Zanim przystąpiliśmy do organizowania ślubu i wesela, musiałam odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań.
Początkowo nie miałam zielonego pojęcia, czego ja tak naprawdę chcę. Hucznego weseliska na 150 osób? Kameralnego obiadu z najbliższymi? A to, co mnie samej chodziło po głowie, trzeba było skonfrontować z wyobrażeniami mojego narzeczonego.

Jaka była nasza wizja? Ustaliliśmy, że pragniemy uczcić to wydarzenie z ważnymi dla nas osobami (naliczyliśmy ich w sumie około 50), że wszystko ma przebiegać w raczej luźniej atmosferze i bez spiny, że muszą być tańce, bo zarówno nasi bliscy, jak i my lubimy się bawić, ale nie będzie żadnych tradycyjnych zabaw, oczepin i itp. punktów „programu obowiązkowego”. Będzie tak, JAK CHCEMY.

Po przeanalizowaniu powyższych założeń wiedziałam już, że potrzebujemy jakieś miłe miejsce na około 50 osób, bez sztywnego klimatu, żadnych więc dworków ani pałacyków, bo nie pasuje to ani do nas, ani do naszych wyobrażeń o TYM dniu.

Wianek ślubny z kwiatów

Po trzecie: spójna koncepcja ślubu i wesela

Miejsce, które udało się nam znaleźć (na interesujący nas termin) w pewnym sensie narzuciło ogólną koncepcję ślubu i wesela. Dzięki temu wiedziałam już, że nie mam co szukać typowej, ślubnej sukienki z milionem halek, falbanek, kilogramem tiulu i długim trenem. Chcę tego dnia mieć na sobie coś lekkiego i zwiewnego, w czym będę mogła bez problemu biegać po schodach w lokalu i będę mogła bez problemu sama (!) dać sobie radę w toalecie ;)

To, co sobie wymyśliłam jest dla mnie bardzo inspirujące – widzę siebie jako taką, uwaga uwaga…. rusałkę, leśną nimfę (hihihi), na głowie mam wianek, wokół pełno jest kwiatów i wszystko jest totalnie w moim stylu: w ulubionych kolorach, w minimalistycznym wydaniu, bez przepychu, zbędnych ozdobników i nie ma żadnego napięcia.

Mam nadzieję, że uda mi się te założenia właśnie w podobny sposób zrealizować. Cieszy mnie ogromnie, że bliskim dookoła również sprawia to wiele radości i całe przygotowania przebiegają w przesympatycznej atmosferze. Odwiedzając kolejne salony z sukniami ślubnymi, myślę sobie za każdym razem, jak niesamowicie fajnie jest brać ślub :)

Co dalej? Większość ustaleń jeszcze przed nami, ale mając w głowie konkretną, spójną koncepcję już wiem, w jaki sposób szukać. Jest już ustalona data i miejsce, znalazłam absolutnie cudowną fotografkę i udało mi się odnaleźć przepiękną sukienkę (przy okazji w rozsądnej cenie). Cała reszta jeszcze przed nami.

Będę wdzięczna za wszelkie rady dotyczące organizacji wesela – na co powinnam zwrócić szczególną uwagę, jakie rozwiązania sprawdziły się u Was, a z czego byście zrezygnowali… Przyszła Panna Młoda czeka na Waszą pomoc!

No i – ciąg dalszy nastąpi! Mam nadzieję, że będziecie ze mną :))