Gdzie podziały się minione dwa tygodnie? Dobrze, że mam zdjęcia na dowód tego gdzie byłam i co w tym czasie robiłam… :) Przygotowałam dla Was krótką relację z mojego pobytu w Czarnogórze.

 

Wypoczynek na 100%

Nie chodziłam z aparatem fotograficznym na szyi. Nie meldowałam się stale na facebooku, nie scrollowałam namiętnie newsfeedu na instagramie, nie fotografowałam każdego zjadanego posiłku, nie planowałam blogowych notek z wyjazdu. Ogólnie rzecz biorąc – nie robiłam nic, co blogerka w czasie wakacji robić (teoretycznie) powinna… :)

Co prawda… miałam ze sobą i laptop, i smartfon, ale oba te urządzenia bez możliwości stałego połączenia z internetem stają się kompletnie bezużytecznie. Telefon zaczął pełnić rolę aparatu fotograficznego, bo rozmowy i smsy podczas pobytu w Czarnogórze były skandalicznie wręcz drogie, a wifi hotelu kapryśne do tego stopnia, że w ciągu dwóch tygodni udało mi się z nim połączyć (na chwilę) może trzy razy.

Bar, Czarnogóra - Designyourlife.pl

 

Kilka słów o miejscowości Bar

To właśnie w Barze mieszkaliśmy. Turystyczna część miasta jest raczej nowoczesna i byłam trochę zawiedziona brakiem urokliwych, wąskich uliczek, którymi tak przyjemnie spaceruje się wieczorami. Bar miał na szczęście inne zalety – idealne, jak dla mnie, plaże i niewielką ilość turystów. Widzicie jakie przyjemne pustki na zdjęciu za mną? Rzecz jasna były miejsca, gdzie plażowicze byli ściśnięci jak sardynki w puszce, ale my szukaliśmy raczej bardziej ustronnych miejsc. Plażowanie na kamieniach to dla mnie mistrzostwo świata – zero wszędobylskiego piasku! Trzeba jednak mieć ze sobą buty do pływania i grubą matę lub piankę. Albo jeszcze lepiej – odżałować kilka euro na leżaki z parasolem lub baldachimem :)

Bar, Montenegro - Designyourlife.pl

Bar, Montenegro - Designyourlife.pl

Poniższe zdjęcie jest jednym z moich ulubionych z całego wyjazdu. Śmiałam się do siebie robiąc je, bo pozornie to zdjęcie przedstawia sytuację idealną, a rzeczywistość była… trochę inna.  Wino, które chcieliśmy wypić przy zachodzie słońca okazało się być, hmmm, średnio smaczne. Nie zabraliśmy ze sobą maty, więc siedzenie na kamieniach było piekielnie niewygodne. A samego zachodu słońca nie udało się do końca obejrzeć, bo skubane schowało się za chmury. Jednak patrząc na to zdjęcie w przyszłości i tak będę myślała o czymś zupełnie innym… :)

Bar, Montenegro - Designyourlife.pl

Bar, Montenegro - Designyourlife.pl

 

Pogoda, ceny i jedzenie w Czarnogórze

Trafiliśmy podobno na najbardziej pogodowo kapryśny sierpień od dobrych kilkunastu lat. Temperatury utrzymywały się w granicach 30-33 stopni (czasem pojawiały się chmury) w dzień i 18-23 w nocy. Na samym początku pobytu przywitały nas dodatkowo 24h deszczu, które na szczęście przeleciały błyskawicznie, bo mieliśmy dobrą ekipę. Nauczyłam się wreszcie dzięki temu grać w kanastę… ;) Przez resztę pobytu na pogodę nie mogliśmy narzekać.

Ceny w Czarnogórze? Koniecznie muszę o nich wspomnieć. To była naprawdę miła odmiana po moim marcowym wypadzie do Rzymu i pobytach na Ibizie kilka lat wstecz. Większość produktów kosztowała dokładnie tyle, ile w Polsce, a czasami mniej. Przykładowo – w markecie – 2l butelka wody kosztowała 0,40e, piwo 0,70e. Małe pizze kupowaliśmy w pobliskiej piekarni za 1,5e, chleb za około 1e. W budkach z jedzeniem hamburgery (ale takie „ichniejsze”, zawinięte w placek) kosztowały 2-2,5e, a były naprawdę sporej wielkości. W knajpach trochę gorzej – można było zjeść i napić się za 16e w 2 osoby (cevapi, sałatki), a można było i za 35e (w opcji z owocami morza).

Internet w mieście. Darmowe wifi jest dostępne w centrum miasta (oraz w kilku miejscach na plaży) i… faktycznie jest darmowe, nie trzeba mieć żadnych haseł dostępu. Trzeba wiedzieć gdzie „łapie” i przyzwyczaić się do tego, że lubi się rozłączać, ale da się to przeżyć – i korzystając tylko (!) z niego mogłam wrzucać na mój Instagram ulubione zdjęcia, dzięki którym również i moi najbliżsi w domu mogli na bieżąco obserwować co u mnie słychać.

Jedzenie. Jako wielbicielka kuchni włoskiej, nie byłam w Czarnogórze zbyt szczęśliwa. Kocham szynkę parmeńską, rukolę, pomidory i mozarellę…, które tutaj trudno było znaleźć. Dowiedziałam się, że jedną z ich typowych potraw jest m.in. Cevapi (danie, które na całych Bałkanach występuje pod różnymi nazwami – Cevapcici, Qofte, Mititei), czyli grillowane lub smażone mięso mielone uformowane na kształt paluszków, serwowane z frytkami, plackami pita, warzywami. Jeśli jesteście ciekawi jak to wygląda, to tutaj jest moja fotka na Instagramie. Na co dzień staram się jeść raczej lekko, więc Cevapi głównie podkradałam z talerza mojemu Tomkowi ;) Sałatka szopska – składająca się z pomidorów, ogórków, papryki i cebuli pod pierzynką z lokalnego, solankowego sera również nie do końca przypadła mi do gustu. Jedliśmy za to pyszne krewetki i burki – takie dziwne „paluszki” z ciasta francuskiego z mięsem mielonym (wszędzie to nieszczęsne mięso), bardzo dobre!

 

Zwiedzanie okolicy – Stary Bar, Ada Bojana, Ulcinj, Kotor

Oprócz leżakowania staraliśmy się pozwiedzać trochę najbliższą okolicę – rzecz jasna nie przemęczając się przy tym za bardzo ;) Nowoczesny Bar miał też swoją starą część. Do Starego Baru wybraliśmy się w ramach zorganizowanej, autobusowej wycieczki… i postanowiliśmy, że nie zrobimy tak już nigdy więcej. Zwiedzanie na własną rękę jest o wiele, wiele lepsze – dlatego kilka dni później wypożyczyliśmy na jedną dobę samochód.

Stary Bar, Czarnogóra - Designyourlife.pl

Ruiny Starego Baru

Stary Bar, Czarnogóra - Designyourlife.pl

Złota Uliczka, a gdzieś tam w oddali schowały się ruiny Starego Baru

Stary Bar, Montenegro - Designyourlife.pl

A tutaj jedna z niewielu piaszczystych plaż w okolicy – Ada Bojana przy granicy z Albanią. Dojazd do niej z Baru zajął nam samochodem około godziny, po drodze zahaczyliśmy też o Ulcinj – zdjęcia możecie obejrzeć na moim Instagramie: 1, 2, 3.

Ada Bojana, Montenegro - Designyourlife.pl

Ada Bojana, Montenegro - Designyourlife.pl

 

W ramach 24h z samochodem po południu wyruszyliśmy do Kotoru (ok. 1,5h w jedną stronę). To najlepsza decyzja z całego wyjazdu, naprawdę cudne miejsce, uroku którego nie oddaje niestety żadne z wykonanych tam zdjęć.

Kotor, Montenegro - Designyourlife.pl

Poniżej port w Kotorze

Kotor, Montenegro

Zdjęcia – Tomek

 

Co jeszcze zapamiętam z tego wyjazdu?

Długie wieczory spędzone na grze w karty, pyszności kupione na lokalnym targowisku, wszędobylskie koty, które chciałam zabrać ze sobą do domu, te strasznie ciężkie prawie 5h na łódce w czasie rejsu, które musiałam spędzić na leżąco z powodu choroby morskiej :), widok na Bar nocą, 2000-letnie drzewko oliwne,  czy też kiwi, granaty i inne cuda na drzewach, ot na wyciągnięcie ręki. I mnóstwo, mnóstwo innych rzeczy, o których już nie przeczytacie, bo post zrobiłby się zbyt długi.

Ciekawa jestem czy udało mi się kogoś z Was zainteresować Czarnogórą jako celem wakacyjnej wyprawy. A może byliście? Jakie wrażenia?