Mieliśmy co prawda spędzić tydzień wrześniowego urlopu na Mykonos, zastanawialiśmy się również nad Santorini… Z mojego wpisu o wakacyjnych planach wiecie, jak bardzo marzy mi się zrobienie pewnego specjalnego zdjęcia. Doszliśmy jednak do wniosku, że powyższe destynacje są w tym roku zbyt popularne i zbyt oczywiste, a my… lubimy przecież działać po swojemu. I na przekór.
A tak poważnie – udało nam się wygospodarować znacznie mniej czasu, niż wcześniej zakładaliśmy, więc poniekąd zmusiło nas to do wybrania celu podróży w Polsce. Ze względu na niepewną pogodę nie chcieliśmy też ruszać się zbyt daleko, dlatego ostatecznie wybór padł na dobrze już nam znaną Wisłę i jej okolice.
Beskidy oprócz tego, że przepiękne, są też znacznie, znacznie tańsze niż nasze polskie wybrzeże, które może śmiało konkurować cenowo z urlopami na południu Europy. A jak z pogodą bywa nad morzem – każdy wie.
Cztery dni w Beskidach pozwoliły nam chociaż na chwilę poodychać lepszym niż to śląskie powietrzem, nasycić oczy pięknymi krajobrazami i chociaż odrobinę „podładować akumulatory”.
Podczas każdej kolejnej podróży przez Polskę jestem w pewnym sensie „zdumiona” tym, jak piękne okolice przemierzamy. Beskidy na przełomie lata i jesieni prezentują się przeuroczo, a podobnych miejsc w naszym kraju jest przecież niezliczona ilość, tylko mało kto je zauważa lub nie mamy o nich pojęcia. Znacie jakieś takie mniej popularne cele podróży? Polecicie miejsca, w które warto się udać i samodzielnie odkryć? Czekam na propozycje :)
Polska taka piękna! To hasło, wyrażające moje własne zaskoczenie, tkwiło mi w głowie przez cały wyjazd. Utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę pokazać Wam chociaż kawałek tego uroku, którego większość z nas niestety nie widuje na co dzień. Snapowałam i filmowałam jak szalona, Tomek robił zdjęcia… Poniżej Beskidy widziane naszymi oczami. Miłego oglądania!
W drodze na Stożek… Brak odpowiedniego obuwia zmusił nas do wjechania na szczyt kolejką. Wcaaale nie chodziło o nasze lenistwo ;)
Schronisko na Stożku – najstarsze schronisko w Beskidzie Śląskim.
Zjeżdżając w dół. Zieleń powoli traci swoją soczystość i wkrótce nabierze jesiennych odcieni…
Widoki gdzieś na trasie.
Sklepy z pamiątkami są świetne! W pierwszej chwili chciałabym mieć to wszystko, na szczęście po chwili rozsądek dochodzi do głosu i kupujemy tylko oscypki.
Sklep Góralski wraz Bacówką w Koniakowie to miejsce, które zdecydowanie warto odwiedzić.
Ze szczytu Kaczej Góry. Ależ tu musi być pięknie, kiedy za jakiś czas dodatkowo jesień wybarwi stoki. Co tydzień inne widoki…
Jedzenie tłuste i taaaakie dobre! Uwielbiam oscypki, mogłabym je pochłaniać w ogromnych ilościach. W wersji na ciepło z żurawiną – bajka.
Rewelacyjna zupa krem czosnkowa… Muszę spróbować taką ugotować, ktoś podrzuci sprawdzony przepis?
Królewskie śniadanko.
Zgodnie z Waszymi poleceniami na Instagramie postanowiliśmy wybrać się w miejsce styku trzech granic.
Widoki w czasie marszu robiły wrażenie…
… spotkani tubylcy również :)
A tutaj pozowałam sobie w części Słowackiej.
Chata Kawuloka w Istebnej – zabytkowa izba regionalna z 1863 roku.
A na koniec nocne zdjęcie zrobione w Wiśle. Nie muszę pisać czyjego autorstwa… :)
Wisłę i jej okolice pewnie na jakiś czas odpuścimy i zmienimy kierunek. Dokąd teraz? Może Mazury? Jeszcze nigdy tam nie byłam…
Mam nadzieję, że moja wrześniowa relacja spodobała się Wam i być może skusi kogoś na odkrywanie Beskidu Śląskiego. Jest pięknie. A w październiku zapewne jeszcze piękniej!
