Żegnając przed trzema laty Rzym z lotniska w Ciampino wiedziałam już, że wkrótce tam wrócę. Ta pierwsza, samodzielnie zorganizowana podróż „w pojedynkę”, dała mi kilka naprawdę cudownych dni pełnych wrażeń, które do dziś wspominam z uśmiechem.

Relacjonowałam wówczas na bieżąco mój pobyt i powstała nawet na blogu cała mini seria na temat Rzymu. Wiem, że właśnie poprzez te wpisy wielu z Was trafiło tutaj do mnie po raz pierwszy. Zainteresowanych serdecznie zapraszam do archiwum…

Nie prowadzę życia topowej blogerki modowej i nie odwiedzam trzech kontynentów w każdym kwartale. Nie podróżuję często, rzadko też opuszczam rodzinny Śląsk. Kiedyś czułam się z tego powodu trochę rozżalona (bo nieszczęśliwa to zbyt duże słowo). Sami przyznajcie, kto by nie chciał odwiedzać tych wszystkich pięknych miejsc na całym świecie? Jednak dzisiaj nie mam z tym problemu, bo prawda jest taka, że gdyby zależało mi na ciągłym podróżowaniu, to mogłabym to robić. Ja po prostu lubię być w domu, u siebie i nie potrzebuję ciągłego zmieniania lokalizacji do pełni zwykłego, codziennego szczęścia. Co nie zmienia faktu, że od czasu do czasu lubię gdzieś pojechać, czy polecieć… :)

Tegorocznego, wspólnego wypadu do Rzymu, nie planowaliśmy zbyt długo – decyzja była tak naprawdę spontaniczna, gdy okazało się, że znalazłam oferty w dobrej cenie z terminem wylotu w… Wielkanoc. Ten czas wyjątkowo nam pasował, bo Tomek nie musiałby wtedy brać urlopu (w tej kwestii u niego nie jest niestety tak łatwo, jak u mnie). Wykonaliśmy szybkie telefony do swoich Rodziców z pytaniami, czy nie będą mieli nic przeciwko, jeśli uciekniemy na kilka dni akurat w takim terminie i chwilę później już płaciliśmy za loty.

Mieliśmy trochę wątpliwości biorąc pod uwagę ewentualną ilość turystów podczas obchodów Wielkanocy w Watykanie, na szczęście jednak nasze obawy okazały się zbyteczne. Było wprawdzie tłoczno w okolicy wszystkich przewodnikowych atrakcji, jednak nie stanowiło to najmniejszego problemu przy indywidualnym zwiedzaniu, podczas spokojnego szwendania się po ulicach, czy w znalezieniu miejsca w restauracjach. Nie zrozumcie mnie źle – w całym Rzymie było znacznie więcej ludzi, niż znałam to z pobytu w marcu 2014-tego, ale myślę, że spora liczba odwiedzających Wieczne Miasto utrzymuje się po prostu przez całe lato. Tak to już jest z odwiedzinami popularnych destynacji w sezonie – większość turystów w tym samym czasie wpada na takie same genialne pomysły jak my :D

Schody Hiszpańskie w Rzymie

Koloseum w Rzymie

Rzym trzeba zwiedzać z głową zadartą do góry – w innym wypadku można przeoczyć przepiękne elewacje, balkony i tarasy na dachach :)

Rzymskie uliczki

Rzymskie uliczki

Rzymskie uliczki

Jak widzicie pogoda nieźle nam dopisała – szczególnie w pierwszej części naszego pobytu. Niebieskie niebo, 24 stopie – nie mogłoby być lepiej!

Zwiedzanie Rzymu

Panorama Rzymu

Niesamowicie miło mi było wrócić w te wszystkie przepiękne miejsca, które niezmiennie wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wtedy byłam sama – teraz z mężem, więc i zwiedzanie było zupełnie inne. Dzięki bezpieczeństwu, jakie daje towarzystwo, miałam okazję zobaczyć zupełnie inne oblicze Rzymu – Wieczne Miasto w nocy! Większość miejsc jest przepięknie wyeksponowana światłem, a siedzenie w restauracjach do późnych godzin i zajadanie się tymi wszystkimi pysznościami daje nieziemską przyjemność. Wieczory i noce były na tyle ciepłe, że mogliśmy czas spędzać na dworze (chociaż wieczorem już obowiązkowo w kurtkach). Bajecznie!

Trastevere

Fontanna di Trevi w Rzymie

Trastevere

Panteon w Rzymie

Zwiedzanie Rzymu – moje stylizacje :D

W dzisiejszym wpisie nie przedstawię konkretnych lokalizacji, czy trasy zwiedzania. Jeśli będziecie chcieli, to przygotuję również coś na ten temat (dajcie znać w komentarzach czy jest zapotrzebowanie). Dzisiaj skupiam się głównie na swoich wrażeniach i… chcę podzielić się dwoma stylówkami, które zaplanowałam sobie na zwiedzanie Wiecznego Miasta.

Coś mnie jednak ciągnie do życia blogerek modowych, jak widzicie :) Fajnie jest się tak czasem pobawić i spróbować czegoś nowego.

Pakując się do Rzymu postawiłam na sukienki w połączeniu z uniwersalnymi dodatkami. Codziennie miałam na sobie te same buty (jedynie na pół dnia udało mi się założyć sandałki, ale potem mnie obtarły), lekką kurtkę, torebkę i kapelusz, które pasowały do wszystkich stylizacji przez 4 dni. Z dwóch pozostałych dni nie mam niestety ciuchowych zdjęć – mój mąż nie przepada za fotografowaniem ludzi i skupia się głównie na budynkach :D W te dwa dni po prostu zapomniałam go zmusić do skierowania obiektywu aparatu na mnie. Będę jednak widoczna w filmie, który nagrywaliśmy. Tomek obiecał, że go zmontuje, tylko pojęcia nie mam kiedy to nastąpi.

Nad pozowaniem muszę jeszcze popracować, wiem…

Zwiedzanie Rzymu - outfit

Ręka na bioderku raz, ręka do góry dwa… To by było na tyle. Dobrze, że stojąc po drugiej stronie obiektywu jestem bardziej kreatywna!

Zwiedzanie Rzymu - outfit

Aha, no ale najważniejsze. Ta luźna, falująca sukienka jest z TK Maxx (po przeróbkach mojej Mamy), torebka z Reserved, kapelusz z Mohito, zegarek Fossil, sandałki z Aldo. Tylko obawiam się, że nic Wam po tych informacjach, większość nie została kupiona w obecnym sezonie.

Zwiedzanie Rzymu - outfit

Ha, ale tutaj mam coś nowego! Sukienkę kupiłam w C&A przed samym wyjazdem. Pasek nawet nie wiem ile ma lat, może tyle co ja, albo i więcej. I botki też są z C&A, ale kupiłam je na wyprzedaży jakoś miesiąc temu. Kurtka jest z New Look – mam ją od dobrych dwóch lat.

Zwiedzanie Rzymu - outfit

Tu się prawie wczułam w pozowanie i Tomek chyba trochę też. Dużo nauki jeszcze przed nami.

Zwiedzanie Rzymu - outfit

Niedługo podzielę się z Wami filmem, który nagraliśmy. Tomek kupił na ten wyjazd taki super hiper sprzęt do stabilizacji, aby nagrania były takie wiecie… wooooow, jak w prawdziwym filmie. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie. A na dzisiaj to tyle – mam nadzieję, że taką luźną relacją udało mi się przekazać Wam chociaż cząstkę mojej miłości do tego pięknego miasta?