Dzisiaj mam dla Was coś innego, w kontraście dla pojawiających się tu najczęściej kolorów. Nie będzie też biało, bo we wnętrzu, które chcę Wam dzisiaj pokazać królują szarości. Nie jedna, nie dwie, a cała ich szeroka paleta. Zobaczcie sami :)
Mieszkanie znajduje się w Danii, w okolicy Kopenhagi. Wszystkie jego wnętrza są ze sobą spójne, bo szarość pojawia się w każdym zakamarku. Pojawiające obok szarości kolory są użyte bardzo oszczędnie i ostrożnie, zostały dokładnie wyselekcjonowane.
Surowa podłoga i ściany pokryte nasyconym odcieniem szarości zostały zestawione z litym drewnem stołu. Białe okna, sufit, i o dziwo – ozdobna sztukateria na suficie. Wszystkie szarości idealnie ze sobą współgrają – wyglądają jakby były „wyciągnięte” z obrazu wiszącego na ścianie.
Salon również urządzony jest bardzo oszczędnie, nie znajdziemy tu kolorowych poduszek ani kolorowych dodatków. Ciemno szary dywan kontrastuje z jasną szarością kanapy. Jak dla mnie – zdecydowanie za mało tu przytulnie!
We wszystkich pokojach na ścianach pojawiają się bardzo ciekawe grafiki i zdjęcia, tutaj w szerokich czarnych ramach mocno odznaczających się na białym tle ściany i podłogi.
Ten stół to jeden z ciekawszych mebli – o bardzo oryginalnej formie. Bardzo elegancki i „robi” tutaj całe wnętrze.
Przy obecnej „około świątecznej eksplozji kolorów” miło czasem uspokoić oczy i przyjrzeć się czemuś tak spokojnemu i stonowanemu… Nic nie razi w oczy ani się nie błyszczy. Szarości mówią same za siebie – niektóre z nich wpadają w grafit, inne wydają się być lekko srebrzyste.
Zdecydowanie jednak nie jest to wnętrze dla mnie, bo czułabym się w nim najzwyczajniej w świecie zbyt smutno. Potrzebuję wokół siebie kolorów dodających energii i cieszących oczy :)) Obawiam się, że mogłabym tam popaść w lekką depresję.
Jego właściciele muszą być albo bardzo spokojni albo niezwykle energiczni i pozytywni, jeśli ta paleta barw ich nie przytłacza. Jak Wam się podoba?