Często prosicie mnie, by polecić Wam książki przydatne podczas nauki fotografii. Ogromnie żałuję, że książka, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć – czyli „Fotografia kulinarna – od zdjęcia do arcydzieła” autorstwa Nicole S. Young – wpadła w moje ręce dopiero teraz! Prawdopodobnie wiele spraw udałoby mi się dzięki niej uporządkować sobie w głowie o wiele szybciej.
Kogo zainteresuje ta książka?
Nie zrażajcie się tytułem tej pozycji, zwłaszcza jeśli fotografowanie jedzenia kompletnie Was nie pociąga. Moim zdaniem jest to bardzo sensowny podręcznik, z którego można wiele się nauczyć bez względu na preferencje odnośnie fotografowanych obiektów.
Na początku ustalmy sobie jednak kluczową kwestię: od samego czytania książek nasze fotograficzne umiejętności magicznie nie wzrosną. Większości rzeczy jesteśmy w stanie nauczyć się sami, spędzając po prostu jak najwięcej czasu ze swoim aparatem. Dwie godziny na fotograficznym plenerze/w studiu uczą o wiele, wiele więcej, niż kilkanaście godzin przesiedzianych na wykładach z tej dziedziny (chodzę do studium fotograficznego, więc wiecie, trochę się w ławce nasiedziałam ;)). Trzeba przede wszystkim bawić się, eksperymentować i stawiać przed sobą kolejne wyzwania. Lektura książek może być w tej kwestii dobrym drogowskazem.
Dla kogo odpowiednia będzie „Fotografia kulinarna – od zdjęcia do arcydzieła”? Już sam jej tytuł wskazuje, że nie jest to podręcznik tylko dla początkujących. Moim zdaniem zainteresuje on osoby na każdym etapie zaawansowania umiejętności, czyli zarówno tych nieogarniających jeszcze „o co chodzi z tą całą przysłoną”, a także tych planujących stworzenie sobie małego, domowego studia. Tematy te występują w stosunku do siebie moim zdaniem w odpowiedniej proporcji.
W „Fotografii kulinarnej” znajdziemy m.in. szczegółowe analizy zdjęć – zarówno dotyczące kompozycji, ale także wykorzystanego sprzętu, ogniskowej obiektywu i wszystkich ustawień.
Nie muszę chyba mówić, że już zwyczajne przeglądanie kolejnych stron jest przy okazji ucztą dla oka? :) Mam nadzieję, że uda mi się w moim fotografowaniu osiągnąć pewnego dnia taki poziom.
Tak jak wspomniałam wcześniej, w książce obrazowo wyjaśnione są podstawy fotografowania, czy np. różnice pomiędzy różnymi matrycami aparatów… (tak bardzo, bardzo marzę o pełnej klatce!)…
… różnice na zdjęciach przy zastosowaniu różnych ogniskowych obiektywu, a także cała reszta podstaw, jakie każdy posiadacz lustrzanki powinien znać.
Dla mnie najciekawszy jest dział książki o elementach przydatnych w domowym studiu fotograficznym oraz ten, w którym przeanalizowano konkretne zdjęcia wraz z pokazaniem kompozycji całej sceny. Przykłady są naprawdę świetne, bo ustawienie odpowiedniego oświetlenia wciąż stanowi dla mnie duże wyzwanie.
Poniższy przykład stanowi bolesne zderzenie z rzeczywistością dla osoby, której wydaje się, że zrobienie takiego zdjęcia truskawki jest możliwe – tak po prostu – w czasie jej jedzenia… :)
Tutaj potrzeba wielu różnych elementów, kilku punktów świetlnych i odpowiednio ustawionych powierzchni odbijających światło.
„Fotografię kulinarną – od zdjęcia do arcydzieła” polecam wszystkim, którym marzy się wejście ze swoimi zdjęciami na wyższy level. W moim przypadku książka ta pomogła mi uporządkować sobie pewne posiadane już informacje, a także zachęciła do zabawy z różnymi rodzajami światła oraz do wykorzystania powierzchni odbijających światło. Styropianowe blendy to moje must have – napiszę Wam wkrótce w jakie elementy warto jest się zaopatrzyć bez wydawania na nie fortuny :)
Znacie jakieś inne książki o fotografii, które warto znać (poziom bardziej niż mniej zaawansowany)? Chętnie przyjmę wszystkie rekomendacje!