Czy wasze pudry i róże również lubią sobie czasami pofruwać? Mój nowo zakupiony róż Inglota postanowił wykonać niezwykle efektowny lot, zakończony roztrzaskaniem się kosmetyku (na szczęście pod nakrętką) na łazienkowych płytkach. Już prawie spisałam go na straty – ale stwierdziłam, że tak łatwo mu nie odpuszczę, czas na reanimację.

Oto co będzie Wam potrzebne…

Wasz pokruszony kosmetyk, coś do rozdrobnienia pozostałych grudek (ja użyłam trzonka pędzla do makijażu) oraz alkohol (użyłam powyższego spirytusu, ale czysta wódka też ponoć zdaje egzamin).

Po rozdrobnieniu róż wyglądał tak:

Następnie do różu dolałam MNIEJ WIĘCEJ 1 łyżeczkę spirytusu, musicie odpowiednio dobrać ilość, aby uzyskać gładką masę. Dokładnie mieszamy (używałam drugiej strony łyżeczki), aby pozbyć się wszelkich grudek. Następnie delikatnie uklepujemy i pozostawiamy na około 20-30 minut, aby masa zgęstniała.

Jak już zgęstnieje i przestanie się kleić (ale będzie w dalszym ciągu lekko plastyczna) delikatnie dociskamy masę w pojemniku…

…i pozostawiamy do całkowitego odparowania alkoholu, ja zostawiłam na całą noc. I to by było na tyle! Róż jak nowy. A pomyśleć, że już prawie chciałam go wyrzucić :)