Dzisiaj mam dla Was 2 w 1, czyli wpis z dodatkowym vlogiem – zapraszam na babskie pogaduchy (panowie dzisiaj odpuszczają lekturę wpisu). Pokażę Wam moje kosmetyczne odkrycia z kilku ostatnich miesięcy.
Dla tych z Was, którzy filmów oglądać nie lubią, przygotowałam dodatkowo zdjęcia i opisy wszystkich kosmetyków, o których opowiadałam. Na zachętę powiem jednak, że vlog trwa tylko 7 minut, a nie 12, jak to zwykle bywało.
Vlog z kosmetycznymi ulubieńcami stycznia 2014
Szminki MAC – Creme Cup, Pink Nouveau, Impassioned
W mojej mini kolekcji posiadam obecnie 3 kolory (zaopatrzyłam się w końcu w Pink Nouveau, o której pisałam Wam w styczniowej wishliście). W kwestii makijażu ust zawsze wybieram pomadki – nie posiadam ani jednego błyszczyka, bo strasznie działały mi na nerwy przyklejające się do ust włosy ;) Szminki z Mac to najlepsze pomadki, jakie kiedykolwiek miałam okazję testować. Mają piękne kolory i ogromny wybór różnych odcieni oraz wykończeń, są trwałe (trzymają się u mnie przynajmniej 3 razy dłużej, niż szminki np. z Maybelline czy Rimmel) i nie wysuszają ust. Pierwszą pomadkę (Creme Cup) kupiłam 3 lata temu i używam jej nieprzerwanie do dziś – mam już 2 opakowanie. To mój codzienny i niezwykle uniwersalny jasnoróżowy kolor. Ostatnio zaopatrzyłam się również w ciut ciemniejszą Pink Nouveau oraz soczystą, malinową Impassioned.
Odcienie na zdjęciu (od lewej): Pink Nouveau (formuła Satin), Impassioned (formuła Amplified), Creme Cup (formuła Creme sheen)
Dobre pół godziny usiłowałam zrobić zdjęcie w 100% oddające kolor Pink Nouveau. To poniższe wydaje mi się być najbardziej wierne rzeczywistości.
Puder rozświetlający MAC – Extra Dimension Skinfinish, SUPERB
Poszukiwałam cienia do powiek w szampańskim odcieniu i w sklepie okazało się, że ten wybrany przeze mnie wygląda identycznie jak puder rozświetlający z ich ostatniej kolekcji limitowanej. Nawet sprzedawczyni w sklepie przyznała mi rację, że nie ma co przepłacać i lepiej, bym wzięła większy puder i potraktowała go jako kosmetyk uniwersalny. Służy mi za cień do powiek oraz jako rozświetlacz do twarzy. Użyty oszczędnie sprawdza się na co dzień, a nałożony z rozmachem jest w stanie wyczarować nam na policzkach idealny na imprezę, metaliczny glow.
We vlogu od momentu 3:17 możecie zobaczyć jak prezentuje się na powiekach. Na twarzy wygląda TAK.
L’oreal Professionnel, Mythic Oil oraz Pantene, Elixir z olejem arganowym
Ciężka sprawa z tymi olejkami. Mythic Oil używam od 2,5 miesiąca i przez połowę tego czasu naprawdę go lubiłam. Z moimi rozjaśnionymi, suchymi kosmykami czyni cuda! Niestety, ale od jakiegoś czasu strasznie drażni mnie jego zapach, który jest bardzo charakterystyczny. Piękny, ale ciężki i bardzo wyrazisty. Z tego powodu znacznie częściej sięgam po serum z Pantene, które dostałam w grudniowym Glossyboxie. Moim zdaniem ich działanie jest identyczne, przy czym Pantene pachnie o wiele przyjemniej, owocowo, świeżo.
Tangle teezer, czyli kultowa szczotka do włosów
Poleca ją niezliczona ilość dziewczyn z YT. I blogerki też. Przez dobre dwa lata zastanawiałam się o co, kurczę, tyle szumu? To tylko jakieś cienkie igiełki, niby dlaczego miałyby rozczesywać włosy lepiej, niż zwykła szczotka? W końcu skusiłam się na nią i w dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego ona jest lepsza, ale JEST lepsza. Rozczesywanie włosów z jej pomocą jest trzy razy łatwiejsze – jeśli macie długie, grube, mocno plączące się włosy, albo macie córkę, które nie cierpi być czesana – to warto zastanowić się nad tą szczotką.
Lakier do paznokci Essie, Russian Roulette
Kurczę, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Nie zrobiłam lakierowi zdjęć – na szczęście mam już jakieś na dysku, które zrobiłam do posta z moim imprezowym niezbędnikiem. Jeśli interesuje Was jak prezentuje się na paznokciach, to zerknijcie do tego wpisu. Lakiery Essie są rewelacyjne – mają piękne kolory, doskonałe krycie i 7 dniową trwałość. Russian Roulette to mój ulubiony odcień czerwieni.
Używałyście może któregoś z kosmetyków, o których pisałam? Mam nadzieję, że takie tematy od czasu do czasu Wam odpowiadają. Staram się nie poruszać ich zbyt często i trzymać głównej tematyki bloga, ale wiecie – jak to baba, lubię sobie czasem pogadać o tym co ciekawego ostatnio odkryłam.
PS. Wiem, czas zdjąć renifera ze ściany! ;)