Wraz z początkiem grudnia cały internet oszalał – wszędzie jest już świątecznie i z przepychem. Dekoracje, prezenty, przygotowania, zakupy… a przecież miesiąc dopiero co się zaczął! Zanim i mnie ogarnie (albo i nie) to szaleństwo przedświątecznych przygotowań, z przyjemnością wracam myślami do listopada, a w szczególności do jego ostatnich dni. Co działo się u mnie w listopadzie?
Chcesz wiedzieć o wszystkim w pierwszej kolejności? Obserwuj mnie na Instagramie :)
Pierwsze dni listopada były jeszcze ciepłe, kolorowe i pełne słońca…
…ale niestety nie miałam okazji z nich korzystać, ponieważ niemal tydzień spędziłam w łóżku usiłując się wykurować.
Czas umilałam sobie między innymi czytaniem: książka od Red Lipstick Monster zrobiła na mnie jak najlepsze wrażenie, jest naprawdę dobrą pozycją dla mniej obeznanych w sztuce makijażu.
Bez Ryszarda wpis ze zdjęciami się nie liczy – on jest już gotowy na zimę, A TY?
Humor poprawił mi również przemiły prezent od Czytelniczki (bohaterki ostatniego wpisu Design Your Space), którą serdecznie pozdrawiam! Moja wymarzona paletka Urban Decay Naked2.
Ostatnio postanowiłam ograniczyć kupowanie kawy na mieście i zaopatrzyłam się w butelkę tego bezcukrowego syropu orzechowego, o który zawsze prosiłam zamawiając w Starbucksie. Teraz jeszcze smaczniejszą kawę mogę przygotować sobie w domu!
Kiedy wreszcie dobrze wyzdrowiałam – wyruszyliśmy na weekend do Kielc, na kolejną edycję blogowej konferencji Blogotok. Najlepsze blogowe spotkanie na jakim byłam! Prezentacje prelegentów na najwyższym poziomie i ekipa ludzi, z którymi chciałoby się gadać do rana… :)
Przy okazji udało mi się trochę pozwiedzać Kielce. Do dzisiaj nie wierzę, że Tomek namówił mnie na ten zimowy rekonesans. Ubrałam się jak na lodowiec i było pięknie!
A oto mój najlepszy zakup tego miesiąca – pojemna torba, którą znalazłam w Zarze. Oficjalnie zakończyłam kilkuletnie poszukiwania ładnej torby mieszczącej i laptopa, i milion innych drobiazgów (organizer, ładowarki, porfel, kosmetyczki, czasem również i lustrzankę). Ona mieści to wszystko, serio!
Wygłupy w samochodzie (to jeszcze nie to, co myślicie) … :)
Pod koniec listopada wybraliśmy się do Wisły, którą wspominaliśmy miło z poprzednich, pełnych wrażeń wyjazdów.
Jednak TEN najświeższy trudno będzie przebić. Był relaks na basenie, były imprezy, były tańce…
… były całkiem przyjemne widoki, chociaż bez śniegu to i tak nie najgorzej…
Ale zdecydowanie NAJBARDZIEJ WYJĄTKOWE było wydarzenie, którym dzieliłam się Wam już w moich social media. Zebrało rekordową ilość lajków i przemiłych komentarzy, których lektura nieustannie wywołuje na mojej twarzy uśmiech!
Ten uśmiech nie znika mi z ust już od tygodnia i ani odrobinę nie mam ochoty wracać „na ziemię”. Ani do rzeczywistości. Ani do pracy. Tak naprawdę najchętniej nie robiłabym nic, tylko żyła sobie miłością, w międzyczasie szukając weselnej sali, fotografa, DJa i przeglądając inspiracje na Pinterestcie…
Mam nadzieję, że rozumiecie TĘ niedyspozycję :D
To był dobry miesiąc, a grudzień zapowiada się jeszcze lepiej!