Drugi tydzień już się zbieram, żeby wreszcie Was zaprosić do podsumowania minionego roku i… zebrać się nie mogę. Co przyniósł mi ten 2016 rok? Czym zaskoczył? Jaki dla mnie był? Pod wieloma względami był to czas absolutnie fantastyczny, ale przyjrzawszy się minionym 12 miesiącom z dystansu – dostrzegłam, że popełniłam po drodze sporo błędów.

Dzisiaj nie zamierzam się skupiać na pozytywnym i kolorowym podsumowaniu najpiękniejszych chwil, jak miałam to w zwyczaju. Wiem doskonale, jak ważne jest dostrzeganie pozytywnej strony życia i wierzcie mi, że robię to każdego dnia. Jednak tym razem, dla odmiany, będzie na słodko-gorzko. Bo z błędów trzeba wyciągać wnioski. Problemy trzeba rozwiązywać. Słabości trzeba pokonywać, a ze swoim strachem czasem trzeba stanąć twarzą w twarz i odważnie spojrzeć mu w oczy.

I chociaż uczyć się należy na własnych, a nie cudzych błędach, to może dzięki uniknięciu takich jak moje, zwiększycie prawdopodobieństwo, że w 2017 wszystko ułoży się po Waszej myśli :)

4 rzeczy, których nauczył mnie 2016 rok

Podsumowanie 2016 - Alina Szklarska

LEKCJA 1: Moje „powołanie” zaczaiło się tam, gdzie go nie szukałam i okazało się być zupełnie nie tym, czym długo myślałam, że jest…

…a wyznaczone kiedyś zawodowe cele, tak po prostu, znalazły się poza obszarem ewoluujących zainteresowań.

To dla mnie najbardziej gorzki wniosek z 2016 roku. To znaczyyy… ja to czułam od dłuższego czasu, ale dopiero w 2016 odważyłam się powiedzieć o tym głośno. Aż wreszcie dojrzałam do tego, by w pełni zacząć działać zgodnie z zasadą DESIGN YOUR LIFE. Napiszę Wam pewnie coś więcej w którymś z następnym wpisów (powoli przestaję się tak bardzo tego bać, bo jednak sporo rzeczy musiało się w tym roku wydarzyć, bym mogła podjąć sama wobec siebie tę ostateczną decyzję).

Wiecie, co jest ważne? Ja wierzę, że każdy z nas ma święte prawo do tego, by ZMIENIĆ ZDANIE. I każdy ma prawo do tego, by się pomylić. Na pewno z milion razy słyszeliście cytat Napoleona o tym, że „błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi”. I wiecie co, to jest prawda.

LEKCJA 2: Poruszanie się bez jasno określonego celu okazuje się często tylko bezsensownym dreptaniem w miejscu.

Moje wnioski z minionego roku trochę przenikają się ze sobą. Bo jakże planować swoją przyszłość, jeśli nie ma się zielonego pojęcia, co miałoby się w tej przyszłości wydarzyć? Próba budowania czegoś bez konkretnej, ekscytującej wizji, nie ma przecież większego sensu.

LEKCJA 3: Myślałam, że jestem jakąś absolutną superwoman i mogę wszystko. I to jednocześnie. Tymczasem angażowanie się w zbyt wiele tematów na raz poskutkowało u mnie zawaleniem stanowczo zbyt wielu z nich…

W rok 2016 wchodziłam pełna nadziei: wyjdę za mąż, skończę studia magisterskie, urządzę nasze wspólne mieszkanie. To tylko czołowe pozycje mojej listy, która była bardzo, bardzo długa. Większą część roku spędziłam w ogromnym stresie, starając się podołać wszystkiemu, do czego się zobowiązałam, z lepszym lub gorszym skutkiem.

Ze ślubem na szczęście wszystko się udało od A do Z, ale z resztą już nie do końca. Nie dokończyłam studiów tzn. nie przystąpiłam jeszcze do obrony pracy dyplomowej. Wyłożyłam się na ostatniej prostej. Nie udało się przed końcem roku urządzić naszego mieszkania, na co złożyło się wiele przeróżnych, niezależnych ode mnie czynników, aczkolwiek było też w tym trochę mojej winy. Nowe produkty w moim sklepie utknęły w fazie projektowo/organizacyjnej, a po drodze wydarzyło się mnóstwo rzeczy, których nie przewidziałam.

Zaliczyłam na koncie dołowanie się tym, że przecież wszyscy mają dużo na głowie. Wszyscy łączą ze sobą liczne obowiązki, osiągają swoje cele, spełniają marzenia i generalnie DAJĄ RADĘ! Więc czemu jestem taka kiepska, czemu nie udaje mi się godzenie tego wszystkiego ze sobą? Czemu inni potrafią działać pod taką presją, a ja nie???

Co wiem dzisiaj? Że lepiej wziąć na siebie tylko 1/2 całości, którą w danym czasie chce się zrealizować. I tę część FAKTYCZNIE ZREALIZOWAĆ, a nie uporać się tylko z 1/4 całości i to w wielkim, przeogromnym stresie i pod ciążącą presją… To dla mnie naprawdę OGROMNA nauczka i do planowanie swojego 2017 podeszłam zupełnie inaczej.

Co najbardziej zawiodło w 2016 roku? Przede wszystkim JA. Nie o to chodzi, że zawiodły jakieś metody, w które szczerze wierzę. To ja przeceniłam swoje możliwości. To ja muszę zacząć trochę mocniej stąpać po ziemi.

 LEKCJA 4: Zaniedbywanie swojego zdrowia zemści się na funkcjonowaniu organizmu prędzej, czy później.

Oby później, by mieć czas na opamiętanie, zanim się to stanie! Mówię to Wam ja, Alina, prawie 27-latka, która ostatnio często czuje się jak staruszka ;) Wszystko to, co mówią o zdrowej diecie i aktywności fizycznej, to jest prawda. To wszystko, co mówią o wpływie stresu na nasz organizm, to również jest prawda. Wiedzieliście, że stres ma na nasz organizm wpływ równie fatalny, co antybiotyki? Ja byłam po prostu w szoku. Przypisywanie stresującemu stylowi życia wywoływanie przeróżnych negatywnych objawów, zawsze wydawało mi się raczej naciągane, no bo przecież wszyscy się czymś stresują, wielkie mi rzeczy. Rzeczywistość okazała się być mniej różowa, niż mi się wydawało.

Podsumowanie 2016 - Alina Szklarska

Okej, to tyle ode mnie. I chociaż każdy ma przecież prawo do popełniania błędów, to takich jak moje, lepiej postarajcie się unikać :D Dajcie znać w komentarzach czego Was nauczył 2016 rok i jakie wyciągnęliście z tego wnioski – może się uda Wam kogoś przed nimi uchronić.


PS: Było o tym, jak 2016-ty pogroził mi palcem, podstawił nogę i zrobił wielkie oczy. Na szczęście nie walnął mnie w łeb zbyt mocno i nie podciął skrzydeł :)) Były też fajerwerki :D