Co to był za tydzień, wow! TAKIEGO tygodnia dawno już nie miałam. A właściwie to całe dwa minione tygodnie były zdecydowanie nietypowe i obfitowały w wiele ekscytujących dla mnie wydarzeń. Z tego wszystkiego postanowiłam podzielić się kilkoma kwietniowymi zdjęciami.
Pięć zdjęć z minionego tygodnia
1. (powyżej) Na początku kwietnia zrealizowałam jeden ze swoich dużych planów na 2016 rok. Ten krok miałam w planie na drugą część roku, ale doszłam do wniosku, że nie ma na co dłużej czekać. O czym mowa? O moim własnym BIURZE! Najprawdziwszym w świecie biurze, z miejscem do pracy, takim poza domem, a nie wciśniętym gdzieś pomiędzy fotel i kanapę, pod oknem w naszym salonie. Pojęcia nie macie jak bardzo jestem szczęśliwa. Urządzanie go zajęło mi cały poprzedni tydzień, co odbiło się na mniejszej aktywności w sieci. Na szczęście już praktycznie wszystko jest gotowe i niedługo wszyscy będą mogli skorzystać na mojej zwiększonej produktywności :)
2. W związku z przeniesieniem swojego miejsca pracy poza mieszkanie – z wspomnianego salonu nareszcie mógł zniknąć mój sprzęt foto: statywy, lampa pierścieniowa, dwa softboxy… Że nie wspomnę o gigantycznej ilości gadżetów do zdjęć, które teraz wypełniły niemalże całą szafę i komodę w moim biurze. Nie sądziłam, że aż tyle tego mam – poupychanego gdzieś po kątach…
3. W szalonym natłoku pracy, starając się nie zawalić swojej zdrowej diety, postanowiłam przetestować catering dietetyczny. Fantastyczna sprawa i niesamowita wygoda. Będę jednak dopiero szukać swoje „ideału”, bo Body Chief na którego zdecydowałam się w pierwszej kolejności, złapał u mnie na starcie kilka minusów. Niestety tylko u nich znalazłam wersję 1500 kalorii bez laktozy, z dowozem w Katowicach. Korzystaliście kiedyś z cateringu dietetycznego? Jeśli tak i jesteście z jakiejś firmy zadowoleni, to koniecznie polećcie mi ich w komentarzach! To nie jest moim zdaniem rozwiązanie na co dzień, bo taka niezwykła wygoda idzie w parze z wysoką ceną, zestaw na jeden dzień kosztuje 50-60 zł. Moim zdaniem jest to jednak doskonałe rozwiązanie, gdy z góry wiemy, że czeka nas ciężki dzień/tydzień w biegu, gdy nie będziemy mieli czasu by przygotować sobie kilka posiłków na wynos.
4. Wiem, że wszyscy mijacie ostatnio na dworze takie widoki, ale po prostu nie mogę się oprzeć. Fotografuję niemalże każde kwitnące drzewo i każdy świeżo zazieleniony krzak. A potem spamuję Wam tymi zdjęciami na Instagramie. Nic na to nie poradzę, że tak bardzo kocham wiosnę. Jak dla mnie, mogłaby trwać cały rok – może dlatego, że urodziłam się wiosną właśnie?
5. Niespodziewanie zauroczył mnie marmurowy trend, którego nie da się wręcz ostatnio nie zauważyć – w szczególności na Instagramie. Marmur jest na stołach, na naczyniach, a nawet na… komputerach. I chociaż modowe trendy nie robią na mnie żadnego wrażenia, to jako gadżeciara – temu marmurowemu z przyjemnością się poddałam. Zamówiłam sobie na mojego MacBooka specjalną naklejkę. I chociaż wzbudza bardzo różne reakcje i zdania na jej temat z tego co zauważyłam są mocno podzielone – ja jestem zachwycona! A przecież to jest najważniejsze… :)
To tyle dzisiaj! W minionym tygodniu pracowałam jak szalona nad kilkoma ważnymi sprawami, którymi wkrótce się z Wami podzielę. Ten następny zapowiada się równie intensywnie – cieszę się jednak ogromnie, że będę mogła spędzić go skupiając się na tym, co najistotniejsze, a nie kursując w międzyczasie gdzieś pomiędzy suszarką na pranie, a zmywaniem naczyń. Teraz muszę wypracować sobie swoją nową rutynę – a jak już mi się to uda, to z przyjemnością Wam o tym napiszę.
A u Was co dobrego w minionym tygodniu? :)