Cykl „Wnętrza ze smakiem” jest odzwierciedleniem trzech moich największych pasji – do fotografii, dobrego jedzenia i pięknych wnętrz. W dzisiejszym wpisie zaglądamy do dwóch kolejnych miejsc, które bardzo lubię odwiedzać.
„Japonia” w nowoczesnym wydaniu
Gdybym miała do końca życia jeść tylko jedno danie/potrawę, to śmiało zdecydowałabym się na sushi. Dzisiaj jednak nie o sushi będzie, a o wnętrzu, które przypadło mi do gustu (jeśli chcecie przy okazji zerknąć na moje zdjęcia z 2012 roku, czyli początków blogowania, zapraszam do wpisu jak przygotować sushi w domu). Sakana Sushi mieści się w samym centrum Katowic, ale lokale tej sieci można spotkać również w innych miastach. Styl urządzenia lokalu nawiązuje do Japonii, ale nie takiej, o jakiej w pierwszej chwili myślimy. Jest oszczędnie, minimalistycznie i nowocześnie.
Spośród wszystkich obecnych we wnętrzu elementów moim faworytem została „zielona ściana” – wygląda naprawdę genialnie i nadaje całości oryginalnego charakteru. Podobne rozwiązanie pokazywałam kiedyś w artykule o aranżacjach przestrzeni biurowej. Tylko nie bardzo czuję zamysł wycięcia w podwieszanym suficie tych dziwnych ogromnych kół, jakoś to do mnie hmmm… nie trafia, nie czuję żeby dodawały sufitowi lekkości.
Nawet i ja się na foto załapałam – w akcji :)
Maki z krewetkami w tempurze były absolutnie ge-nial-ne! Chcę jeszcze!
Zaraz po „zielonej ścianie” najbardziej zauroczyły mnie pływające wokół baru łódeczki.
Sposób serwowania dań klientom siedzącym przy wspólnym stole jest niecodzienny, a dodatkowo podczas jedzenia możemy się przyglądać, jak powstaje nasze sushi. Jak dla mnie – to tak właśnie mogłyby wyglądać wszystkie lokale z sushi.
Piwnica, czerwone cegły i muzyka
Teraz coś zupełnie innego – pierogarnia o wdzięcznej nazwie Backstage. Pełna jest detali związanych z muzyką: tuż obok stolików ustawiono perkusję, na ścianach powieszono plakaty kultowych rockowych zespołów, płyty winylowe i gitary. Obecność czerwonych cegieł w większości lokali robi się już trochę nudna, jednakże tutaj jest jak najbardziej uzasadniona. Czułam się tam trochę jak w piwnicy, w której jakaś kapela spotyka się na próby.
W Backstage dzięki oryginalnym dodatkom nie jest banalnie… i można tam naprawdę dobrze zjeść.
Płyty winylowe w ramkach to świetny pomysł – powinnam je dodać do moich 10 pomysłów na ścienną galerię.
Myślę, że nie ma sensu, bym obszerniej się rozpisywała – zdjęcia mówią same za siebie. Ciekawa jestem, które z tych dwóch wnętrz bardziej do Was trafia, gdzie zajrzelibyście chętniej?