Na Łódź Design Festival wybierałam się co roku, dokładnie przez 4 lata i ani razu nie udało mi się tam dotrzeć. A to zajęcia na uczelni w weekend, a to znajomi nie mogli dostać urlopu. Tak strasznie, strasznie, strasznie chciałam się w końcu wybrać do Łodzi – że umieściłam ten wyjazd na liście moich celów do zrealizowania w tym roku ;) No i nareszcie się udało, mam więc dla Was dzisiaj fotorelację.
Kilka słów ode mnie i wrażenia z Łodzi – na dole. Najpierw obejrzyjcie fotki :)
Na początek… ściana :D Strasznie spodobał mi się wzór na tych płytkach, chciałabym takie tło do zdjęć w domu!
Tablicowe panele to elementy, które w całym budynku Centrum Festiwalowego przypadły mi do gustu najbardziej :) To silniejsze ode mnie – wiecie, jak kocham tablice, farbę tablicową i kredy, bo robiłam z ich wykorzystaniem niejedno DIY. Ustawione były w wielu miejscach i każdy mógł napisać jak mu się podobają wystawy ;)
Przechodząc między kolejnymi ekspozycjami (z których jedna była dziwniejsza od drugiej) zaczęłam poszukiwać różnego rodzaju napisów. Udało mi się „ustrzelić” w różnych miejscach kilka ciekawych. Ot, takie małe zboczenie.
Meble idealnie wpasowały się w loftowy charakter pomieszczeń <3
To było urocze…
To było bardzo, BARDZO DZIWNE.
A TO było absolutnie najlepsze! Nazwa owieczkowego projektu to… PODKŁADOWCA :):) Czyli owca z podkładkami.
Napis na drzwiach.
No pewnie, że frajda!
Jak było?
Cóż. No, jakby to ująć… chyba trochę inaczej sobie to wyobrażałam. Pewnie za bardzo się na tą Łódź napaliłam. Bardzo możliwe. Nie powinnam oceniać całości „imprezy”, bo spędziłam tam tylko jeden dzień i widziałam tylko kilka z ogromnej ilości wystaw. Byłam, widziałam – i mogę wyluzować :D Plan zrealizowany :)
Pisałam Wam już na Facebooku, że Łódź nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Przejechaliśmy wraz ze znajomymi kilka razy przez miasto samochodem i ulice wydały mi się jakieś takie smętne. Jak w Bytomiu :D Widok z okna Centrum Festiwalowego w pewnym sensie to podsumowuje…
ALE! Oburzyliście się na mnie trochę za taką opinię i bardzo się z tego cieszę – bo zaczęliście sypać propozycjami ciekawych miejsc do odwiedzenia z Łodzi jak z rękawa. W szczególności dziękuję Weronice, która przygotowała dla mnie całą, długą listę. Przy następnej wizycie w Łodzi będę już wiedziała, do jakich miejsc się udać :)
Po skończeniu oglądania wystaw przemieściliśmy się w okolice Manufaktury, gdzie spędziliśmy bardzo miło czas i zrobiliśmy jakiś miliard idiotycznych fotek, które nadają się do oglądania tylko w naszym gronie :)
Przez dłuższy czas usiłowałam zrobić zdjęcie napisu „manufaktura” bez ludzi, ale niestety bezskutecznie. Tam nieustannie ktoś siedzi albo pozuje!
Na koniec pamiątkowe foto przy karuzeli… na której miałyśmy okazję jeździć. Powinnam to napisać jakimiś mniejszymi literkami, ale co tam. Ostra jazda, mówię Wam!!!
Byliście może w tym roku na Festiwalu w Łodzi? Jak Wasze wrażenia? :)