Dochodzi właśnie druga w nocy w chwili, gdy piszę te słowa, ale uparłam się, żeby jeszcze dzisiaj do Was się odezwać. Byłam przekonana, że w marcu zdołam częściej publikować, ale przecież nie może być zbyt łatwo. Ledwie rozpakowałam (szpitalny) bagaż, a już musiałam pakować się po raz kolejny – tym razem jednak powód był zdecydowanie bardziej ekscytujący! Od poniedziałku jestem w Warszawie i spędzę tu jeszcze kilka następnych dni – a wszystko to z powodu kolejnego etapu kursu home stagingu (na poziomie zaawansowanym), w którym biorę udział.
Obszerniejszą relację przygotuję dla Was po powrocie do domu i – uwaga uwaga! – mam zamiar zmontować również materiał wideo, a tymczasem „na gorąco” prezentuję kilka ujęć z dnia pierwszego. Część zajęć odbywa się w sali szkoleniowej, widocznej na zdjęciu tytułowym posta. Pełna jest ona detali, które wyjątkowo przypadły mi do gustu, tak jak np. drabina pełniąca rolę gazetnika… Pisałam już na blogu o pomysłach na wykorzystanie drabiny, pamiętacie?
Całe szkolenie obejmuje 5 dni i naszym głównym zadaniem jest przeprowadzenie metamorfozy na „żywym organizmie”. Wraz z całą grupą realizujemy prawdziwe zlecenie home stagingowe – od A do Z. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła zaprezentować Wam efekty naszej metamorfozy.
Duża część pierwszego dnia szkolenia obejmowała temat fotografii wnętrz, z którą jak wiecie staram się mierzyć m.in. w ramach mojego blogowego cyklu Wnętrza ze smakiem. Planowałam nawet zapisać się na jakiś specjalny kurs odnośnie fotografii wnętrz, ale po dzisiejszym dniu nie będzie mi to już chyba potrzebne. Dowiedziałam się kilku nowych, ciekawych rzeczy i coś sobie sama przed sobą postanowiłam: muszę zacząć oswajać się z zewnętrzną lampą błyskową, której używania tak bardzo unikam. Zawsze fotografuję w dziennym świetle zastanym, a po dzisiejszym wykładzie dotarło do mnie, że z lampą będzie mi o wiele łatwiej – a efekt wcale nie musi być tak sztuczny, jak zawsze byłam przekonana, że będzie.
Drugiego dnia czeka nas tworzenie moodboardów i wykłady z Feng Shui. W planie są również warsztaty z tapicerowania i wykorzystywania tkanin, układanie kompozycji kwiatowych i wiele innych ciekawostek. Będzie się działo!
Teraz już kończę – czas najwyższy położyć się spać i chociaż trochę wypocząć przed intensywnym, drugim dniem. Na zdjęciu poniżej możecie podejrzeć skąd do Was piszę :)
To tyle „na gorąco”… A jeśli chcecie na bieżąco wiedzieć co u mnie słychać, to zaglądajcie na mojego Facebooka i na Instagram. Na blogu odezwę się dopiero po powrocie do domu. Do usłyszenia niedługo!