Czasem brakuje motywacji. Czasem nic się nie chce. Czasami wszystko wydaje się jakieś takie mało znaczące i bez sensu… Co robić? To znak, że trzeba przeprowadzić rewolucję, że trzeba coś zmienić!

Niektórzy z Was zasygnalizowali, że zauważyli u mnie ostatnio mniejszy zapał do blogowania, bo posty pojawiają się trochę rzadziej. Nie mogę temu zaprzeczyć. Skąd taki stan? Naprawdę dużo o tym ostatnio myślałam i starałam się znaleźć tego przyczynę. Nie chciałam pisać wtedy, gdy nie miałam na to ochoty… Nie chciałam zmuszać się do czegoś, co było zawsze moją największą przyjemnością… Jednakże BLOG nie jest moim jedynym zajęciem, nie czuję się więc zobowiązana do traktowania go jako pracy, jako swojego głównego obowiązku.

Dokąd to wszystko zmierza i czy podoba mi się ten kierunek?

Wiecie do jakich wniosków doszłam? Że robi mi się TUTAJ trochę za duży misz-masz (miałam kiedyś nawet na blogu taką kategorię, pamiętacie?). Może to paradoks, że w obecnym czasie, gdy blogi lifestylowe są u szczytu popularności, mnie zaczęło męczyć pisanie o wszystkim… i o niczym. Mam jakieś takie „poczucie misji” i największą przyjemność sprawia mi dzielenie się tym co wiem, co umiem, co jest wartościowe. Metamorfozy pokoi, wnętrzarskie inspiracje, foto poradniki, przepisy kulinarne, poszukiwanie własnego stylu ubierania się, teksty motywacyjne, migawki z mojego życia… Oj, za dużo tego. Wiem, że tak funkcjonuje – z mniejszym czy większym powodzeniem – większość blogów, ale przecież ja nie muszę się do tego dostosowywać, prawda? Nie chcę jednak, byście odnieśli wrażenie, że kogoś w tym momencie wytykam, czy „potępiam”, nie, naprawdę nie mam tego na celu. Ja po prostu staram się znaleźć swój własny sposób na MOJE miejsce w sieci: takie miejsce, bym była z niego w 100% zadowolona. Wcale nie jestem przekonana, czy w moim przypadku pisanie o tym, co jest moją pasją  – gdy chce się w tym być traktowanym poważnie – szło w parze z kręceniem włosów, pieczeniem kurczaka i radzeniem czytelnikom „jak żyć”, czy jak się zorganizować. Dlatego właśnie nie dodaję na YouTube filmów takich, jakie dodawałam wcześniej.

 

Czas najwyższy na coś się zdecydować

Tak. Wniosek jest prosty – muszę się na coś zdecydować. Najwyższa pora by przeanalizować własne mocne strony i nie starać się usilnie być specjalistką od wszystkiego. Jestem w pełni świadoma tego, że wielu z Was moja decyzja może się nie spodobać i muszę się z tym liczyć. Chcę m.in. by tematy takie jak kosmetyki, ciuchy, zdrowy styl życia, czy gotowanie niekoniecznie zniknęły, ale znalazły swoje miejsce na Instagramie (chyba, że wymyślę na to jeszcze lepsze miejsce).

Ostatnio – w czasie, gdy nie pisałam – sporo myślałam nad tym, o czym ma być ten blog. Planowałam przyszłe posty. W notesie mam zapisanych prawie sto nowych pomysłów na posty i aż nie mogę się doczekać, kiedy je zrealizuję! Najchętniej od razu siadałabym do pisania i tworzenia :)

 

Pytanie do Was: Bez jakich tematów nie wyobrażacie sobie tego bloga?

Ja już mam swoją wizję i obszerną listę pomysłów, ale też mam prośbę i do Was, bo bardzo jestem ciekawa Waszej opinii. Chciałabym wiedzieć jakie z tematów są Wam najbliższe i bez których nie wyobrażacie sobie tego bloga.

A także: z jakimi zagadnieniami dotyczącymi wnętrz i ich urządzania macie problem? O czym chcielibyście, bym obszerniej napisała.

 

Do Tych, którzy wysłali mi prośbę o pomoc w odmianie wnętrza…

Nie obrażajcie się proszę, jeśli nie doczekaliście się odpowiedzi na Waszą wiadomość. Dostaję ich regularnie naprawdę sporo. Wszystkie lądują docelowo w specjalnym folderze w mojej poczcie i czekają na kolejną „edycję”, cały czas zastanawiam się jak to ugryźć, by pomóc jak największej ilości osób. W końcu wymyślę :)

 

To tyle dzisiaj. Do „zobaczenia” lada dzień :)