Jestem, wróciłam! ;) Majówkowy wyjazd już za mną, mam więc dla Was małą fotorelację. Nie w takich warunkach pogodowych planowałam robić zdjęcia, ale nie pozostało nic innego, jak zaakceptować sytuację i postarać się spędzić czas jak najmilej ;) Wróciłam z małym przeziębieniem, ale za to porządnie wypoczęta i gotowa do pracy!
To niby tylko 3 dni, ale okazały się być wystarczające dla naładowania akumulatorów – będzie trochę łatwiej wytrzymać do letniego urlopu :)
Jeśli śledzicie mnie na instagramie, to kierunek już znacie – wyruszyliśmy do Ustronia ;)
Pogoda zrobiła nam baaardzo miłą niespodziankę! Chmury gdzieś poznikały, rozpogodziło się i wyszło słońce, nie mogło być lepiej :)) Nie marnując czasu od razu wyruszyliśmy na szczyt Czantorii.
Przyznam Wam szczerze, że nie spodziewałam się, że będzie tak ciężko :)) Podejście było naprawdę strome i wspinanie się na szczyt nie miało nic wspólnego z przyjemnym spacerkiem. Wniosek? Trzeba jakoś konkretniej popracować nad kondycją… Na pierwszym zdjęciu w tym poście macie dowód na to, że to „wspinanie” to nie przelewki ;)
Zasłużony odpoczynek na szczycie :) Zdecydowanie zbyt krótki, bo trzeba było się śpieszyć na ostatni zjazd kolejką.
Kolejne dni nie ugościły nas aż tak miło, czego dowód macie na poniższych zdjęciach. Nie będę Wam ściemniać, że było bajecznie :D Nie udało się zrealizować większości planów, m.in. wizyty w parku linowym na Równicy, bo nawet go nie otwarli. Cóż, ciężko byłoby chodzić po linach w gęstej jak mleko mgle :)
Aczkolwiek widoki rozciągające się przed nami z karczmy na samym szczycie Równicy miały swój urok – w pewnym momencie zrobiło się kompletnie biało i taras karczmy znalazł się w chmurze!;)
Poniższe zdjęcie jest chyba moim ulubionym z tego wyjazdu… :)
Trzeciego dnia deszcz pogonił nas w sposób ostateczny, spakowaliśmy manatki i wyruszyliśmy w drogę do domu… ;)
A Wam jak minęła majówka? A może dalej trwa? :) Wyruszyliście gdzieś, czy pogoda zatrzymała Was w domu? Mi śmiać się trochę chce, bo po raz pierwszy w życiu w majowy „weekend” miała wolne i mogłam gdzieś wyruszyć, a tu takie bezlitosne potraktowanie ;)
Mam nadzieję, że mimo wszystko czas minął Wam miło i przyjemnie. Mi udało się zrelaksować i teraz zabieram się do pracy nad nowymi postami, które mam dla Was w planie na ten tydzień. Do usłyszenia niedługo!