Lubię wyzwania! To one najskuteczniej motywują mnie do działania. Moim wyzwaniem poniedziałkowym był dzień spędzony z aparatem. Postanowiłam sobie, że nie będę się z nim rozstawać i pokażę Wam na zdjęciach, jak spędzam czas. Pozwolę Wam dzisiaj zajrzeć do mojego świata – to prawie tak, jakbyśmy spędzili ten dzień razem ;))
Rzecz jasna nie wszystkie moje dni wyglądają jak ten. Każdego dnia dzieje się coś innego. Czasem mam umówione spotkania, czasem przez kilka godzin fotografuję coś w domu, innym razem spotykam się na sesję ze znajomą. Czasem przez dwa dni ślęczę przed monitorem non stop, gdy zbliża mi się np. jakiś termin oddania projektu, lub 8 godzin bez przerwy robię bransoletki ;) Ostatnio trochę wrzuciłam na luz, nie podejmuję się nowych zleceń, sklep Lilabox jest od miesiąca zamknięty. Ciągle coś działam w kierunku jego ponownego otwarcia i nowej odsłony, o wiele więcej czasu poświęcam zdjęciom i blogowaniu. Bardzo mi taka sytuacja odpowiada i niekoniecznie mam ochotę ją zmieniać… :)
7:00
Staram się wstawać koło 7 rano. Nie jest to dla mnie zbyt proste, co możecie zobaczyć na kilku kolejno ustawianych przeze mnie budzikach: pierwszy na dobudzenie, kolejne na utrzymanie przy przytomności, ostatni na wyjście z łóżka. Koło 7:15 staram się już być na nogach.
7:30
Siadam do śniadania – najchętniej wybieram płatki owsiane z twarogiem i owocami, o czym czytaliście już na blogu nie raz. Popijam zieloną herbatę i zaczynam poranną prasówkę. Sprawdzam, co słychać na świecie i na moich ulubionych blogach.
8:00
Ogarniam się :) Staram się to zrobić jak najszybciej i nie chodzić w piżamie do południa, bo znacznie obniża to moją produktywność.
Na pierwszym planie mój kosmetykowy must have, czyli bronzer Hoola Benefitu. Lepszego nie ma!!! :) I oczywiście Rimmel Stay Matte, którego ilości zużytych opakowań nie jestem w stanie zliczyć.
8:30
Siadam z organizerem, przeglądam co mam do zrobienia… i zwykle przy okazji oglądam jakiś jeden odcinek Rodzinki.pl czy coś w tym stylu.
9:00
Odpalam laptopa i zaczynam dzień na poważnie. Sprawdzam co słychać na fanpejdżu, odpowiadam na wiadomości, zaczynam odpisywać na mejle. Kończę pisanie posta i publikuję go.
11:00
Przed wyjściem na spotkanie. Tym razem miałam do zrobienia inwentaryzację łazienki, której projekt będę przygotowywać.
Kolory na dworze zachwycają… <3
14:00
W drodze powrotnej do domu odwiedziłam sklep i nareszcie udało mi się kupić małe, piękne dynie! Przygarnęłam też kolejny bukiet kwiatów. Goździki to ostatnio moi kwiatowi faworyci, wytrzymują 7-10 dni. Jeśli zastanawiacie się o co chodzi u mnie ostatnio z tymi kwiatami, to mam ze sobą taką umowę – kupuję je zamiast słodyczy :)
Przytargałam też do domu kilka liści. Chciałam zrobić dla Was nowe DIY, bo widziałam ostatnio na Pintereście genialne zdjęcie, które chciałam odtworzyć. Niestety, poniosłam klęskę, DIY nie będzie :( No niestety… projekty zrób-to-sam nie zawsze się udają. Szczerze tego nie cierpię!!! Zraziłam się do brokatu na amen!
Jeśli myślicie, że mój pokój zawsze wygląda tak, jak zwykle oglądacie go na zdjęciach, to jesteście w błędzie… :D
W tak zwanym międzyczasie odwiedza nas kurier. Ryszard jest zachwycony, uwielbia, gdy przychodzą do mnie paczki!
Bardzo (wraz z Rysiem) dziękujemy Pachnącej Szafie za miłą niespodziankę. Postanowili „zrobić mi wieczór” :)
Zdjęcie strzelone w drodze do sklepu po zapomniane mleko… :)
17:00
Czas na obiad – ale nie pokażę Wam go na dużym zdjęciu, bo jest nieładne (a jak już jesteście tak strasznie ciekawi, to zdjęcie jest tutaj). Po obiedzie zwykle oglądamy z mamą coś na VOD i pijemy razem kawę. To nasz codzienny zwyczaj, bez wspólnej kawy popołudnie się nie liczy. Rysiek oczywiście jest z nami.
18:30
Znowu ląduję przez komputerem i zajmuję się swoimi sprawami. Nie planowałam nigdzie wychodzić, więc zabrałam się za pisanie posta. Właśnie tego, który w tej chwili czytacie :) Czytam Wasze komentarze, odpowiadam na nie, znowu odpisuję na mejle, ogarniam Facebooka i tak w kółko… Tak sobie myślę, jak strasznie nudno to wszystko brzmi… :) Tak mi właśnie upływa kilka następnych godzin.
W tym miejscu kończę moją relację, bo o pomysłach na spędzenie fajnego wieczoru napiszę Wam innym razem. Miło mi było spędzić dzisiaj z Wami dzień :)) Dajcie znać, czy się Wam podobało i czy chcecie, bym jeszcze kiedyś to powtórzyła. Dokładnie rok temu również pokazywałam Wam mój dzień na zdjęciach. Niesamowite, jak wiele rzeczy zmieniło się u mnie od tego czasu…
Miłego dnia!