Czyli gdzie byłam, gdy mnie nie było… Mam dla Was kilka zdjęć. Wielu z Was Ibiza z pewnością kojarzy się jednoznacznie, tzn. imprezy, alkohol, narkotyki i seks, dlatego chcę Wam pokazać tę wyspę z odrobinę innej strony :)
Zaczynamy podbój wyspy – po raz kolejny :) Dla wielu z nas to nie była pierwsza wizyta…
Przyłapana…:)
Uliczki Eivissy puste, w czasie sjesty.
Plażowanie…
Zachody słońca to moje ulubione momenty w czasie dnia… wieczóry na skałach przy Cafe del Mar, we dwoje lub z grupą znajomych.
No i to, co Alina lubi najbardziej, czyli dobre jedzenie :) To był dla mnie prawdziwy raj – świeże owoce morza pod dostatkiem.
Po zachodzie słońca trzeba sobie obowiązkowo trochę „potupać”…:)
A w nocy „potupać” trochę bardziej intensywnie ;)
;))
Z żalem myślę o tym, że następne wakacje dopiero za rok – obecnie marzy mi się Kreta. Już prawie nie pamiętam, że gdziekolwiek byłam – dobrze, że wszystko uwiecznione jest na zdjęciach, których oglądanie sprawia mi ogromną przyjemność :)