Bukiet i wianek to istotne elementy wszystkich ślubnych „stylizacji”, nie mogły więc być przypadkowe również i u mnie. Wybrałam bardzo prostą, minimalistyczną suknię ślubną i właśnie kwiaty (no i włosy) miały za zadanie zrobić cały efekt.
Tak naprawdę do samego dnia ślubu nie byłam pewna jak będą one DOKŁADNIE wyglądały, co nie dawało mi spokoju… Na szczęście efekt końcowy przerósł moje oczekiwania i absolutnie nic bym w nich nie zmieniła.
♥ Znasz już pozostałe wpisy w mojej ślubnej serii? ♥
- Nasze zaproszenia ślubne
- Przygotowania w dniu ślubu – makijaż i fryzura upartej Panny Młodej
- Moje buty ślubne w kwiaty
- Kwiaty na weselu – dekoracja sali i stołów
- Pierwsze wrażenia po ślubie, czyli jak zostałam Panią Szklarską
- Organizacja ślubu i wesela – jak się za to zabrać? Moje podejście, wizja, koncepcja
- Moja suknia ślubna + praktyczne wskazówki dla przyszłych panien młodych (poszukiwanie i zakup sukni)
Mój bukiet ślubny
Ustalenie z florystkami wyglądu wianka i bukietu, ich ostatecznej formy i kolorystyki przebiegło szybko i sprawnie. Dziewczyny z Floralove przygotowały mi w 100% trafione w mój gust inspiracje, a ja sama, jak zapewne możecie się domyślić, dobrze wiedziałam co mi się podoba, a co nie… :)
Jeśli którejś z Was spodobał się mój ślubny bukiet oraz wianek i chciałybyście mieć na swoim ślubie podobne, to na wszelkie wypadek wypiszę jakie miałam w nich kwiaty.
Ustalone było tak: biało-różowy bukiet z dodatkiem szarej zieleni (eukaliptusa, starca/czyśćca wełnistego i sukulentów), mieszany z kwiatów sezonowych (dalia, róża, groszek pachnący, ostróżka, jaskier, brunia), gładko wykończony wstążką.
Nie będę się dzisiaj zbytnio rozpisywać, bo ten wpis jest bardziej do oglądania, niż czytania. Niech zdjęcia mówią same za siebie :)
Wianek ślubny z sukulentami
W wianku koniecznie chciałam mieć wplecione moje ukochane sukulenty. Wiecie, że mam na ich punkcie fioła… :)
Na zdjęcie bukietu załapały się również nasze obrączki – zdecydowaliśmy się na białe złoto z satynowym wykończeniem.
Muszę przyznać, że czułam się w tej ślubnej stylizacji naprawdę znakomicie. Wyglądałam dokładnie tak, jak chciałam tego dnia wyglądać i ogromnie cieszę się, że wszystko poszło po mojej myśli.
Na pamiątkę po wianku i bukiecie zostały mi zdjęcia. Nie chciałam tych kwiatów trzymać dłużej i zasuszać. Wolę zapamiętać je w tej świeżej, najpiękniejszej wersji. Wiem, że jest mnóstwo przesądów i zwyczajów odnośnie ślubnych bukietów. Jedni twierdzą, że koniecznie trzeba je zasuszyć, a następnie spalić w pierwszą rocznicę ślubu. Inne źródła podają, że ślubnych kwiatów nie można z kolei pod żadnym pozorem zasuszać, bo nasze uczucie wyschnie wraz z nimi…
Hej, mężatki! :) Wierzycie w te ślubne przesądy? Co zrobiłyście z własnymi bukietami po ślubie?
Mam nadzieję, że ten kolejny wpis ze ślubnej serii Was troszkę zaciekawił – i być może będzie inspiracją dla jakiejś przyszłej panny młodej :)
Wszystkie zdjęcia we wpisie są autorstwa naszej ślubnej fotografki, Magdaleny Mizery :)