Mam wrażenie, że dla większości przygotowujących się do swojego ślubu kobiet wizyta u makijażystki i fryzjera „na czesanie” to absolutna oczywistość. Ślubne poradniki obfitują w sugestie, by w dniu ślubu lepiej nic nie kombinować, tylko powierzyć twarz i włosy w ręce profesjonalistów. Ja jednak od początku planowałam przygotować się do tego specjalnego dnia samodzielnie i… za każdym razem, gdy komuś o tym wspominałam – traciłam pewność i wiarę w siebie. W pewnym momencie zaczęłam się mocno zastanawiać, czy to na pewno najlepszy pomysł? Skoro wszyscy tak zgodnie twierdzą, że przed weselem będę się taaaak bardzo stresować itd. itp., to może coś w tym jednak jest?

Umówiłam się więc na próbny makijaż ślubny do makijażystki i fryzurę ślubną do fryzjera specjalizującego się w ślubnych upięciach. I wiecie co? KOMPLETNA KLAPA. Fryzura próbna zebrała na Instagramie bardzo „takie sobie” opinie, a w makijażu czułam się jak nie ja. I nie mogłam pozbyć się uczucia, że sama zrobiłabym to lepiej (ups).

♥ Znasz już pozostałe wpisy w mojej ślubnej serii? ♥

Jeszcze w tygodniu poprzedzającym ślub zdecydowałam się dać fryzjerom ostatnią szansę i wybrałam się na jeszcze jedną fryzurę próbną. Efekt końcowy był niestety bardzo daleki od tego przeze mnie oczekiwanego. W ten sposób utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że powinnam działać tak, jak postanowiłam na początku i nie słuchać rad otoczenia. Doszłam do wniosku, że znacznie mniej będzie mnie stresowało samodzielne malowanie się i czesanie, niż siedzenie u makijażystki i fryzjera z niepewnością, czy wszystko się uda i czy będę zadowolona z tego, jak wyglądam.

Koniec końców – przecież od kilkunastu lat sama się maluję i czeszę, więc jakieś doświadczenie już w tych sprawach mam… :) Jeśli jednak inna panna młoda nie czuje, że da sobie radę sama, bo na przykład nieczęsto się maluje, albo marzy o wyjątkowo fantazyjnej fryzurze – wtedy jak najbardziej przyda się profesjonalna pomoc w tych kwestiach.

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Mój makijaż ślubny

Dzięki temu, że wszystko sobie na spokojnie rozplanowałam, to same przygotowania nie stresowały mnie ani trochę. Na spokojnie zrobiłam sobie makijaż – praktycznie taki jak zwykle, na co dzień… tylko trochę bardziej staranny i wyrazisty. I mocniej utrwalony. Wyszło zadowalająco! Nie będzie żadnych super zbliżeń na zdjęciach, bo przecież nie kreuję siebie tutaj w kwestii makijażu na specjalistkę, pewnie i tak wytknęłybyście mi, że kreska jest krzywa, a cień w załamaniu powieki nierówno położony… :)

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Podzielę się z Wami jednak listą użytych przeze mnie kosmetyków – używam ich na co dzień i również w dniu ślubu sprawdziły się świetnie. Być może którejś z Was się przyda – jeśli macie jakieś dodatkowe pytania, to piszcie w komentarzach.

TWARZ:

OCZY:

  • Baza pod cienie Urban Decay (wykorzystałam posiadaną próbkę, genialna baza!)
  • Cienie Urban Decay z palety Naked 2 (coś tam usiłowałam sobie wycieniować pędzelkami)
  • Eyeliner L’oreal
  • Kredka na wewnętrzną powiekę oka – Benefit, High Brow (wiem, że to kredka do brwi, ale używam jej w innej roli)
  • Duet dwóch tuszy do rzęs – 1 warstwa L’oreal Volume Million Lashes, a na to warstwa L’oreal False Lash Telescopic. Pojedynczo wyglądają tak sobie, w każdym mi coś nie pasuje, a w połączeniu – rewelacja!

BRWI:

  • Brwi przyciemniłam cieniem w kolorze TEASE z paletki cieni do powiek – Urban Decay Naked 2 (jak dla mnie to najlepsza paletka ever – nie potrzebuję osobnego kosmetyku do brwi, wszystko mam w jednym opakowaniu)
  • Na koniec utrwaliłam ich kształt mascarą do brwi Wibo Eyebrow Stylist

USTA:

Najlepsze światło miałam przy oknie, a Ryszard rzecz jasna asystował… :)

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Moja fryzura ślubna – rozpuszczone włosy i wianek

W związku z tym, że koniecznie chciałam mieć na głowie wianek – zdecydowałam się na luźno rozpuszczone loki, bez jakiegokolwiek podpinania części włosów.

Wykorzystałam lokówkę stożkową Remington – mam ją już od kilku lat, a na moim kanale na YouTube znajdziecie nawet tutorial z jej wykorzystaniem. Gorąco Wam ją polecam, bo w zależności od tego jakie grube pasma i w którym miejscu lokówki będziemy nakręcać – zupełnie inny efekt końcowy uzyskamy.

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

U mnie sam proces kręcenia był identyczny jak w filmie – nakręcałam 1-2 centymetrowe pasma i wszystkie, co ważne, w jednym kierunku, od twarzy. Wiedziałam, że muszę sobie na starcie zrobić jak najdrobniejsze loki, aby po rozprostowaniu (co nieuchronne) wyglądały dobrze jak najdłużej.

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Fryzura spokojnie wytrzymała od południa do 2 w nocy (o tej porze spięłam włosy w koka). Jak udało mi się tego dokonać? Poniżej kilka zasad i różnic pomiędzy kręceniem włosów na „wielkie wyjście”, a takim na co dzień.

  • Wysoka temperatura lokówki (u mnie 220 stopni – na co dzień używam niższej, tylko 180 stopni).
  • Trzymamy nakręcone pasma odpowiednio długo (min. 15 sekund – tak na co dzień trzymam maksymalnie 10 sekund).
  • Po zsunięciu pasma z lokówki podpinamy je zwinięte wsuwką lub spinką do głowy i postępujemy tak ze wszystkimi pasmami
  • Po podpięciu wszystkich pasm obficie spryskujemy włosy lakierem
  • Podpięte loki zostawiamy do totalnego wystygnięcia włosów – ja chodziłam tak przez ponad godzinę, im dłużej, tym lepiej
  • Po odpięciu wszystkich spinek niezbyt mocno „rozczesujemy” loki palcami i znowu obficie utrwalamy fryzurę lakierem
  • W czasie imprezy staramy się jak najmniej dotykać i poprawiać włosy

Na zdjęciach nie został niestety uwieczniony cały opisany wyżej proces – na koniec dokręcałam tylko pasemka przy twarzy, które wcześniej zostawiłam proste. One muszą być skręcone idealnie, nie pogniecione, dlatego najlepiej zrobić to na koniec.

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Na zdjęciu poniżej moje pierwsze przymiarki do wianka, jeszcze przed założeniem sukni ślubnej…

Ślubne przygotowania - Designyourlife.pl

Cieszę się, że tak się uparłam i zaufałam swojej intuicji. Dzięki temu wyglądałam dokładnie tak, jak chciałam. Mogę też obalić mit, że rozpuszczone włosy na weselu to taki strasznie zły pomysł. Odpowiednie przygotowania, znajomość swoich włosów, kilka wcześniejszych prób, mocne utrwalenie – i możemy mieć bez większego problemu rozpuszczone loki, jeśli takie właśnie się nam wymarzą :)

Ciekawa jestem, czy któraś z Was również zdecydowała się uczesać i pomalować samodzielnie? A może macie swoich zaufanych makijażystów i fryzjerów, w których ręce możecie się oddać „w ciemno”? Jeśli tak, to trochę zazdroszczę – mnie jeszcze nie udało się ich znaleźć.

To tyle dziś – zachęcam Was do śledzenia mojej ślubnej serii :) Dajcie koniecznie znać w komentarzach, co chcecie zobaczyć dokładniej jako następne – mój wianek, bukiet, dekoracje stołów, a może słodki stół?

Wszystkie zdjęcia we wpisie są autorstwa naszej ślubnej fotografki, Magdaleny Mizery :)