Temat dnia czwartego to SZCZĘŚCIE. Od kilku dni zastanawiałam się co mogłoby być moją odpowiedzią i w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Moje szczęście to po prostu zwykłe chwile i drobne momenty.

Moje szczęście to wolna sobota spędzona z najbliższą osobą, popołudniowa kawa wypijana z mamą codziennie o 18, spokojny wieczór spędzony na zajmowaniu się tym co najbardziej lubię, przytulanki z moim rudzielcem, którego już znacie, odkrywanie nowych smaków w kuchni. Nie potrzebuję wielkich spraw ani wydarzeń :)

Kontynuując temat szczęścia – natknęłam się ostatnio na bardzo ciekawe opracowanie. Zastanawialiście się kiedyś od czego zależy nasze poczucie szczęśliwości? Okazuje się, że wpływ czynników zewnętrznych jest bardzo, bardzo niewielki.

– 50% to jest nasza własna, zaprogramowana norma
– 40% to celowe działanie
– 10% to okoliczności

Na dobrą sprawę od nas samych zależy 40%, czyli całkiem sporo. Można by się sprzeczać z tymi 50%, ale jestem w stanie się zgodzić na taką wersję. Bo jest prawdą, że każdy z nas jest inny i każdy ma inne usposobienie. Niektórzy są z natury radośni i pełni energii, z pewnością więc jest im prościej wpływać na te 40%. Zdziwił mnie fakt, że okoliczności zewnętrzne to tak niewielki ułamek, przekonał mnie jednak przedstawiony przykład: osoba, która na co dzień ocenia swój „poziom szczęśliwości” na 4/10 po wygranej w totolotka (o czym zawsze marzyła) może czuć się na 10/10. Ale te 10/10 będzie tylko przez chwilę. Jej życie może się zmieni, a część problemów zniknie. Ale wtedy ta osoba znajdzie sobie nowe i jest ogromna szansa na to, że swój „poziom” w dalszym ciągu będzie oceniać na czwórkę.

Na dobrą sprawę sama nie wiem na ile się czuję, myślę, że to kwestia zmienna, czasem dziewięć, czasem trzy. A WY – na ile szczęśliwi się czujecie?