Cześć wszystkim! Ilość Waszych komentarzy pod moim „Tygodniem w obiektywie” w zeszłym tygodniu, po raz pierwszy w nowej formule – przeszła moje najśmielsze oczekiwania i skutecznie przekonaliście mnie do wprowadzenia zmian na stałe :) Zapraszam na przegląd zdjęć zrobionych w minionym tygodniu.
Różowe róże „przygarnęłam” kilka dni temu – poszłam tylko kupić sobie jakieś pieczywo na śniadanie, ale wiecie, to nie takie proste. One tak bardzo prosiły, bym zabrała je ze sobą do domu :) (niech żyje Biedronka!) Blaszaną doniczkę kupiłam ostatnio sami-wiecie-gdzie i miałam zamiar pomalować ją farbą tablicową, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, bo do róż pasuje taka idealnie. Może w końcu zacznę pamiętać o podlewaniu…
Zamiast doniczki farbą tablicową wymalowałam więc metalową puszkę na… same ładne rzeczy :) Pokażę Wam ją w całej okazałości, jak zbierze mi się więcej tablicowych gadżetów do zaprezentowania razem.
Często pytacie mnie o moje moje ulubione perfumy i do ubiegłego piątku nie wiedziałam jak Wam odpowiedzieć, bo nie podoba mi się ostatnio praktycznie żaden zapach. Wszystkie stare porzuciłam kilka miesięcy temu, bo nie widzę sensu psikania się czymś, co mnie nie zachwyca ;) Nieustannie testuję nowe zapachy w perfumeriach – ale ŻADEN MI SIĘ NIE PODOBA! No i objawienie! W czasie ostatniej wizyty w Zarze tak z głupot powąchałam jeden z ich zapachów. Perfumy z sieciówki, hehe. No i SZOK, tego właśnie szukałam. Dla ciekawych – nazywa się „ZARA WOMAN, 1193 , Nanjing West ED Shangai” :)
Typowo babskich zakupów było w tym tygodniu więcej – moje stare pędzle, którym należała się już emerytura zastąpiłam Eco Tools, wokół których czaiłam się już od dłuższego czasu. Nie wiem jak będzie po praniu, ale jak na razie są cudowne, najchętniej miziałabym się nimi po twarzy cały czas. Ten do różu jest bardzo fajnie wyprofilowany i rozprowadza bronzer (bo różu nie używam) tak, że praktycznie nie da się go źle zaaplikować i narobić sobie plam.
BB krem z Garniera dopiero testuję, więc nic szczególnego Wam jeszcze o nim nie powiem – nieźle kryje i daje matowe wykończenie. Dziewczyny na YT straszą, że zapycha, ale ja się nie boję, bo jestem szczęściarą i mnie nigdy nic nie zapycha.
Myśl, która dała mi do myślenia.
Ja pracuję przy komputerze, Rysio całymi dniami mi towarzyszy :)
Część z Was, szczególnie tych blogujących, na pewno poznaje tę różową kropkę – to logo naszego krakowskiego spotkania, BAM, organizowanego przez Edytę z LifeSkillsAcademy :) Cieszę się, że mój pomysł się sprawdził i identyfikatory okazały się być wszystkim przydatne.
Piękny ma profil, nieprawdaż? ;) Wyjątkowo spostrzegawczy widzą, że cały czas nie ściągam z aparatu mojej pięćdziesiątki :) Wpadły mi ostatnio przypadkiem w ręce lampki choinkowe i oto jakie tło udało mi się uzyskać przy ich pomocy (na przysłonie 1.8), zawsze chciałam sobie wyczarować taki efekt <3
Sobotę spędziłam w Krakowie, ale zdjęcia pojawią się w osobnym poście, wraz kilkoma słowami na temat spotkania BAM.
Fajnie się bawiłam przygotowując dla Was relację z tego tygodnia i pokazując jego ładniejszą stronę – bo całe dni przed monitorem komputera to akurat niewarta pokazywania nuda ;) Póki co nie szykują mi się żadne szalone eskapady i przyzwyczajam się do siedzenia więcej w domu.
Życzę Wam wszystkim udanego tygodnia – a jutro oczekujcie na nowe DIY!
