Gdybym miała podsumować mój 2013 rok tylko jednym zdaniem, to nazwałabym go rokiem różnego rodzaju zakończeń. Dzisiaj jednak trochę sobie zaszaleję i opiszę go obszerniej.

 

Czas na podsumowanie!

Uwielbiam podsumowania, rocznice i okrągłe daty. Nie obchodzi mnie, że to tylko cyfry. Lubię zakończenia, bo następują po nich… początki ;) Lubię zaczynać prowadzenie nowych notatników, pełnych niczym jeszcze nie zapisanych kartek.

Mój rok 2012 był początkiem blogowania, które bez względu na to, jak tandetnie to brzmi – odmieniło moje życie :) Rok 2013 był czasem systematycznego rozwoju. I chociaż nie udało mi się  podbić całego świata, to jestem totalnie szczęśliwa z powodu wszystkiego, co udało mi się osiągnąć. Wszystkie sytuacje, które miały miejsce w tym roku były po prostu logicznym rezultatem moich wcześniejszych działań.

 

Porażki nie istnieją

Wczoraj w nocy natknęłam się na Youtube na nowy film Alexa pt. „How to have the best year ever”. Dałam się mu przeprowadzić przez cały proces, odpowiedziałam sobie na wszystkie postawione przede mną pytania – i z wielką przyjemnością doszłam do wniosku, że żadnego ze swoich niepowodzeń nie postrzegam w kryteriach porażki. A wiele rzeczy mi się nie udało. Wiele z moich projektów nie wypaliło. Na wiele działań nie starczyło mi energii i motywacji… a mimo to nie ma we mnie żalu, ani nie czuję się zawiedziona. Pewien czas minął, a ja teraz postrzegam je wyłącznie jako pozytywne doświadczenie. Porażki nie istnieją – pisałam Wam już kiedyś o tym w nawiązaniu do niedzieli offline.

Porażki nie istnieją! :)

 

Rok zakończeń

Dlaczego rok zakończeń? Bo w pewnym momencie zakończyło się u mnie – jednocześnie – tyle różnych rzeczy na raz (czyli koniec etatowej pracy, koniec pewnego etapu edukacji i nie tylko), że przez dłuższy czas nie potrafiłam odnaleźć równowagi. W jednym momencie skończyło się wszystko, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa i składało się na moją codzienność, skończyła się rutyna, dzięki której wiedziałam co następnego dnia będzie mnie czekać. Trochę czasu zajęło mi stworzenie nowej (rutyny), ale na tę chwilę z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: jest dobrze. A będzie jeszcze lepiej. I tego właśnie nam wszystkim życzę w nadchodzącym roku :)

Rok początków

Rok 2014 będzie rokiem moich początków. Czas zacząć dopisywać kolejne rozdziały, rozpocząć nowe projekty. Spróbować nowych rzeczy. Zmierzyć się z nowymi wyzwaniami. Jednym z moich nadrzędnych celów na 2014 rok jest jak najczęstsze opuszczanie swojej strefy bezpieczeństwa, bo wszystko, co fascynujące i wartościowe ma swój początek właśnie tam. I właśnie wtedy, gdy musimy się zmierzyć z ograniczającym nas strachem.

Wracając do wczorajszego oglądania filmu Alexa – na początku miałam wypisać sobie listę swoich sukcesów w 2013 roku. Spoko, wypisałam. A potem pojawiło się pytanie, które mocno dało mi do myślenia: dlaczego właśnie te rzeczy mi się udały? Co takiego robiłam, że udało mi się te sukcesy osiągnąć? Długo nad tym myślałam i wiecie, do jakiego wniosku doszłam? Że sukcesy 2013 roku udało mi się osiągnąć wtedy, gdy:

Byłam w 100% zaangażowana i słuchałam prawdziwej siebie.

Wewnętrznej intuicji, głosu swojego serca, nazywajcie to jak chcecie. To takie proste, a nigdy nie pomyślałam o tym w ten sposób – i niech będzie to dla mnie wskazówką na nadchodzący rok. Dla Was również może :)

szczęśliwego 2014

Noworoczne życzenia

W nadchodzącym roku życzę Wam życia w zgodzie ze sobą. Stawania się najlepszą wersją samych siebie. Systematycznego dążenia do ważnych dla Was celów. Spełniania marzeń swoich własnych… a także marzeń bliskich nam osób. Życzę również zwolnienia tempa :) I zdrowia Wam życzę, to takie banalne, ale prawda jest taka, że jeśli będziecie je mieć, to całą resztę też ogarniecie :))

No i na koniec – udanego wieczoru (nie będę życzyć udanej imprezy, bo dla każdego udany wieczór znaczy coś innego – ja wybieram się na domówkę :)). No to co, do przeczytania w przyszłym roku!