Cześć Kochani! Czy zdajecie sobie sprawę z tego ile czasu w ciągu dnia spędzacie w ruchu? Uważacie się za osoby aktywne, czy może macie sobie coś w tej kwestii do zarzucenia? Dzisiaj będzie o Rexperymencie Rexony i mojej nowej motywacji do ruszania się jak najwięcej :)
Codzienna aktywność i nasze wybory
Więcej, niż się Wam wydaje zależy od naszych codziennych wyborów. Mieszkacie/odwiedzacie kogoś mieszkającego na 5 piętrze. Załóżmy, że nigdzie się Wam przeokropnie nie śpieszy, ani nie niesiecie dwóch ciężkich reklamówek z zakupami. Co wybierzecie: windę, czy schody? Na co dzień poruszam się po mieście samochodem i bardzo często łapię się na tym, że przeparkowuję samochód o 200-300 metrów, żeby mieć bliżej w kolejne miejsce, które muszę odwiedzić. Jeśli mam akurat na nogach szpilki, to ok – uważam, że jestem usprawiedliwiona. Szpilki są do wyglądania bosko, a nie do przemierzania toru przeszkód w postaci dziurawych chodników. Że nie wspomnę nawet o kostce brukowej. Załóżmy więc, że macie na nogach wygodne sandały – co wybierzecie? Samochód, czy kilka dodatkowych kroków?
Rexperyment
Jeśli jesteście ciekawi wyników eksperymentu – czyli tego ile tak naprawdę ruszają się polki – to TUTAJ znajdziecie jego wyniki, informację o biorących udział w Rexperymencie ambasadorkach i inne ciekawostki. Dziewczyny przez dwa tygodnie, 24h na dobę nosiły opaski Jawbone, które monitorowały ich codzienną ruchową aktywność.
Jawbone, czyli mój strażnik aktywności ;)
Jakieś czas temu pisałam Wam na Facebooku, że również i ja dostałam od Rexony tę opaskę do przetestowania. W pierwszych dniach noszenia na ręce Jawbone podchodziłam do niej bardzo sceptycznie – przeszkadzała mi na ręce, nie pasowała do noszonej biżuterii ;) i czułam się, jakby ktoś cały czas stał nade mną i pilnował, bym była w ruchu. Siedzisz sobie, oglądasz ulubiony serial i zaczyna Ci się to to trząść na ręce. Rany. Jawbone, wyluzuj. A poza tym – po co to wszystko. Kolejna elektronika, kolejne cudaczne rozwiązania i kolejny gadżet. Postanowiłam jednak, że skoro to (r)eksperyment, a ja mam okazję w nim uczestniczyć, to popracuję nad swoim nastawieniem i postaram się z niego wyciągnąć dla siebie jak najwięcej.
Po dwóch-trzech dniach przestałam zwracać uwagę na to, czy mam opaskę na ręce. Wbrew pozorom wcale nie przeszkadza ona w pracy przy komputerze ani przy wykonywaniu wszelkich dziennych czynności, możemy swobodnie myć w niej ręce i tak dalej. Mimo zachęt producenta, by nie ściągać jej nawet w czasie kąpieli pod prysznicem – nie potrafię się przełamać i odkładam ją na ten czas na bok. No więc… Jawbone czuwa nade mną również, gdy śpię ;) Mierzy ile czasu spędziłam w łóżku, ile zajęło mi zasypianie, ile czasu spałam snem głębokim oraz ile razy się w ciągu nocy obudziłam. Ale co jest najlepsze: budzi mnie. Kojarzycie pewnie te aplikacje na smartfony typu Sleep Cycle? To Jawbone robi coś podobnego, ale lepiej – aby nas obudzić w odpowiednim momencie zaczyna wibrować na ręce. To jedna z najprzyjemniejszych sposobów na pobudkę, jakie znam… :)
Skąd dowiadujemy się o tych wszystkich informacjach, które zebrała dla nas opaska? Musimy posiadać smarfona i specjalną aplikację, UP. Odpalamy program, wpinamy bransoletkę (pod tą srebrną zatyczką ukryty jest mini jack, czy jak to się tam zwie) i voila. Dowiadujemy się ile kroków dzisiaj przeszliśmy, jaki dystans przebyliśmy, ile spaliliśmy przy tym kalorii. Możemy również zarejestrować inne aktywności, jak np. bieganie, jazdę na rowerze czy taniec, co zostanie uwzględnione w bilansie naszego dnia.
Ze sprawą wyjątkowo poważną czyli faktem, że Jawbone (w kolorze miętowym, sama wybrałam, jest taki piękny) nie pasuje mi ani do ciuchów, ani do noszonej przeze mnie biżuterii też sobie jakoś poradziłam. Uwaga, uwaga! Obecnie maluję paznokcie tylko na miętowo i chociaż ta jedna rzecz mi do siebie pasuje! Udało mi się nawet znaleźć idealny odcień lakieru… Panowie, nie wiem niestety jak Wy możecie się rozprawić z tym problemem, bo nie przypuszczam, abyście chcieli zastosować miętowy manicure. Hmmm, w sumie to miętowej bransoletki też raczej nie wybierzecie :) (są jeszcze m.in. niebieskie i czarne).
Nie chcę się więcej rozpisywać na temat bransoletki, bo to nie miała być recenzja, tylko… refleksja ;) Recenzję mogłabym ewentualnie kiedyś przygotować, jeśli mielibyście takie życzenie. Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie.
Co spodobało mi się najbardziej?
Jawbone to nie jest rzecz niezbędna, ale swoją rolę spełnia znakomicie – dla mnie osobiście jest to rola motywatora. Nigdy wcześniej nie zwracałam aż tyle uwagi na to ile czasu w ciągu dnia spędzam w ruchu, jak długo przesiaduję przed komputerem i ile czasu zwykle sypiam. Ustawiłam sobie, by opaska wibrowała na ręce, gdy będę siedzieć bez ruchu przez 45 minut – i w czasie pracy przy laptopie jest to świetne przypomnienie, by wstać, zrobić po domu kilka kroków i chwilę się porozciągać.
Rexona podarowała mi również zestaw kosmetyków – ich produkty to dla mnie akurat żadna nowość, bo jakieś ich antyperspiranty mam w domu praktycznie zawsze, od kilkunastu lat, od kiedy to zaczęłam mieć potrzebę używania tego typu produktów :) Dzięki!
Też chcesz Jawbone?
Jeśli też chcecie mieć swoją Jawbone, to mam dobre wieści – możecie ją wygrać w organizowanym przed Rexonę konkursie, o TUTAJ. Za pośrednictwem konkursowej aplikacji musicie odpowiedzieć na jedno proste pytanie – i tyle.
# No nic, to wszystko na dziś. W czasie pisania tego artykułu trzy razy coś mi wibrowało na ręce. Nie zrobiłam jeszcze dzisiejszej normy kroków, pójdę więc lepiej na jakiś spacer :) Do usłyszenia jutro! I Wy też się gdzieś lepiej ruszcie, kto to widział tak tyle przed tym monitorem ślęczeć!