Jeśli nie jesteście fanami porządkowania i organizacji, krzywicie się na samą myśl o „magii sprzątania” i macie serdecznie dość tego ciągłego gadania o minimalizmie, ALE jednocześnie dobrze wiecie, że czas najwyższy ogarnąć trochę swój pokój, czy mieszkanie… to mam coś dla Was! :)
Sprzątanie i pozbywanie się zbędnych rzeczy „samo w sobie” dla niewielu osób jest ekscytujące, dlatego warto sobie te poczynania trochę urozmaicić. Z takim założeniem powstało już sporo krążących w sieci wyzwań związanych z minimalizmem i porządkami, sama nawet miałam zamiar wziąć udział w organizowanym przez Simplicite, ale się zagapiłam i nie chciałam dołączać w połowie. Obserwowanie przeróżnych wyzwań stanowi dla mnie zarówno przyjemność jak i inspirację, ale domyślam się, że nie na każdego tak działa to modne aktualnie „minimalistyczne poruszenie”.
Ostatnio słuchałam sobie jednego z moich ulubionych podcastów – The Minimalists. Jego autorzy przypomnieli mi o grze stworzonej przez nich dawno temu. Polecają ją osobom, które chciałyby trochę ogarnąć przestrzeń wokół siebie, czują się przytłoczone chaosem i nieporządkiem, ale w sumie to nie bardzo wiedzą jak zacząć. Jakiś czas temu śledziłam też filmy na kanale Sugar Mamma, która swoją 30-dniową grę dokumentowała we vlogach. Aż wreszcie przyszedł moment, kiedy i mnie naszła ochota na takie wyzwanie!
Zobacz: TOP 5 – moje ulubione podcasty
Przed wyprowadzką z wynajmowanego mieszkania pozbyłam się ogromnej ilości rzeczy, w szczególności ubrań. Potem spędziliśmy pół roku mieszkając u moich teściów, a teraz od dwóch miesięcy jesteśmy już na swoim. I muszę Wam powiedzieć, że wprowadziłam się tutaj ze znacznie większą ilością rzeczy, niż chciałabym widzieć. Nie mam pojęcia jak to się stało :D Szczególnie po zlikwidowaniu mojego wynajmowanego biura. Myślałam, że nie kupuję dużo, że nie jestem typem chomika… ale wyposażenie biura, które zgromadziłam przez miniony rok mocno mnie zaskoczyło. No i patrzę teraz na te wszystkie pojemniki wypełnione jakimiś pierdołami i aż się boję zacząć je przeglądać. Ale wiem, że muszę no i po prostu CHCĘ, bo lubię mieć wokół siebie porządek i dokładnie znać zawartość każdej szuflady i każdego, najmniejszego nawet pudełka. Część tego chaosu możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach…
Dlatego właśnie zaczynam 30 dniową „grę” w pozbywanie się tych wszystkich pierdół i innych zbędnych rzeczy. Napisałam do Moniki, czy zechciałaby ze mną w tym temacie rywalizować i ku mojej uciesze chętnie do mnie dołączyła. Jesteśmy więc we dwie. Codziennie będziemy się rozliczać z tego, z czym udało nam się rozprawić. Pewnie lepiej byłoby zaczekać na początek maja, żeby łatwiej liczyć kolejne dni, ale jesteśmy na to zbyt niecierpliwe. Nasza rywalizacja właśnie się zaczyna :)
Zasady opisane przez twórców tego pomysłu znajdziecie TUTAJ. A ja mam dla Was krótkie podsumowanie po polsku.
Zasady 30-dniowej „gry” w pozbywanie się zbędnych rzeczy
- Rywalizacja trwa przez 30 dni – aczkolwiek ja mam zamiar realizować ją tak długo, jak długo będę miała się czego pozbywać. To mają być wyłącznie niepotrzebne rzeczy, a nie wyrzucanie na siłę!
- Każdego dnia pozbywamy się kolejnych, zbędnych rzeczy: 1 dnia – jednej, 2 dnia – dwóch, 3 dnia – trzech i tak dalej, aż do 30 dnia, w którym pozbywamy się aż 30 zbędnych rzeczy!
- Pozbywamy = wyrzucamy, sprzedajemy albo komuś oddajemy (komuś, kto je chce lub potrzebuje, nie uszczęśliwiamy nikogo na siłę!)
- Początek to łatwizna, tak na rozgrzewkę, ale od drugiego tygodnia zaczynają się schody
- Jeśli 30 dni to dla Was za dużo, bo przykładowo posiadacie tylko jeden własny pokój w mieszkaniu rodziców – możecie zrealizować grę w wersji mini, tylko przez 10, czy 15 dni.
- Znajdujemy sobie towarzysza, z którym prowadzimy naszą rywalizację. Możemy sobie wymyślić nagrodę dla zwycięzcy, jeśli jedna ze stron odpadnie po drodze, albo nagrodę dla obu stron.
Tak naprawdę oczyszczenie przestrzeni już będzie nagrodą samą w sobie, ale motywacji nigdy zbyt wiele. Razem z Moniką będziemy relacjonować naszą akcję na naszych Insta Story. To jak, dołączacie do nas? :)