Projekt D.O.M. czyli Domowa Organizacja Minimalistyczna – ZACZYNAMY!

Nowa seria związana z porządkowaniem i organizacją przestrzeni chodziła mi po głowie już od dawna. Pozbywanie się zbędnych rzeczy, a także wprowadzanie ładu i porządku w naszym otoczeniu to najczęściej długotrwały proces. Zdecydowałam się go „udokumentować” i zaprosić Was do udziału we wspólnym projekcie.

Plan działania miałam przygotowany, ale ciągle brakowało mi hasła-nazwy…  W ostatnim wpisie z serii MIESIĄC Z POMYSŁEM poprosiłam Was o pomoc i podsunęliście mi mnóstwo ciekawych propozycji. Projekt D.O.M. spodobał mi się najbardziej, bo rozwinięcie skrótu, czyli Domowa Organizacja Minimalistyczna, łączy w sobie wszystko to, co chciałam w tej serii przekazać. Jak pewnie dobrze już wiecie z moich poprzednich wpisów, minimalizm jest „narzędziem”, które staram się stosować od dawna. Rzecz jasna raz z lepszym, a raz z gorszym skutkiem, ale nie o dążenie do ideału tu chodzi, bo ideał nie istnieje.

Nie interesuje mnie pozbywanie się swojego dobytku dla jakiejś górnolotnej idei. Nie interesuje mnie dążenie do określonej liczby przedmiotów. Minimalizm nie jest zbiorem określonych zasad i wymagań do spełnienia! Po prostu pozbywamy się tego co zbędne, by zrobić więcej miejsca na to, co wartościowe – w naszym otoczeniu, w naszym domu, w naszym życiu. I nie dotyczy tylko fizycznych przedmiotów, chociaż akurat tym razem do nich właśnie odnosi się mój nowy projekt.

Zakładam, że Projekt D.O.M. będzie stanowił dla Was inspirację do zrobienia porządków u siebie. O moich założeniach i celach opowiedziałam Wam dokładniej w najnowszym filmie na moim kanale na YouTube – zachęcam gorąco do obejrzenia.

Projekt D.O.M. – po co to wszystko?

Zapytanie samego siebie Po co..? – to moim zdaniem etap, którego nie należy pomijać. Nie zachęcam Was do zaczynania tylko dlatego, że być może ostatnio to takie modne. Ani też tylko dlatego, że na temat minimalizmu i sprzątania pojawia się coraz więcej blogów, książek i filmów. Nie zachęcam Was do wyrzucenia ze swojego domu i życia wszystkiego. Chcę jedynie zainspirować do pozbycia się nadmiaru, który z czasem może stać się uciążliwy.

Dlaczego ja sama postanowiłam zacząć? Nie jest to moje pierwsze spotkanie z minimalizmem i romantyczny zryw, po którym oczekuję zmiany całego mojego życia o 180 stopni… nie, nie. Wcześniejsze podejścia do porządkowania i organizacji nauczyły mnie, żeby wielkich cudów się nie spodziewać, bo nie o cuda tutaj chodzi. Mam kilka swoich własnych powodów, na tyle dla mnie istotnych, że nie chcę schodzić z tej ścieżki, a co więcej – chcę iść dalej i dalej.

Moje powody dotyczą zarówno względów estetycznych, jak i praktycznych….

  • O wiele bardziej podobają mi się przestrzenie urządzone w sposób oszczędny i wyważony, chyba odkąd pamiętam, nawet kiedy jeszcze nie potrafiłam tego nazwać i określić. Nie lubię przepychu, zbyt wielu kolorów jednocześnie i przewagi mocnych kontrastów. W przestrzeniach, w których przebywam lubię spokój, ład i porządek, bo najlepiej mi się w nich funkcjonuje i najlepiej wtedy odpoczywam. Nieporządek mnie rozprasza.

Jeśli Ty doskonale funkcjonujesz w chaosie, nie „widzisz” bałaganu i lubisz wszystko to, co Cię otacza – to jest Twoje indywidualne podejście! Ja tego nie oceniam, w żadnym wypadku nie potępiam i absolutnie na siłę do niczego nie namawiam. Zdecydowanie jednak zachęcam do zadania sobie pytania, czy Twoje codzienne funkcjonowanie mogłoby stać się odrobinę łatwiejsze, gdyby w otoczeniu było trochę MNIEJ – rzeczy, obowiązków, zobowiązań..?

  • Lubię, gdy wszystko ma swoje jasno określone miejsce. Chcę dokładnie wiedzieć co posiadam i gdzie się znajduje, by nie musieć nieustannie czegoś gdzieś w domu szukać.
  • Lubię, gdy wszystko jest uporządkowane i czyste, ale… nie lubię tych całych procedur związanych z czyszczeniem, wycieraniem i pucowaniem. No nie cierpię. A nie da się zaprzeczyć, że wnętrza urządzone i udekorowane bardziej „obficie”, czasem wręcz przeładowane, są trudniejsze do utrzymania w czystości i porządku, bo o więcej przedmiotów trzeba zadbać. Dokładniej pisałam o tym we wpisie „Jak stworzyć mieszkanie, które łatwo i prawie samo się sprząta?„.
  • Za wprowadzeniem do naszego otoczenia większego umiaru, za ograniczeniem przedmiotów do tych najbardziej dla nas wartościowych, często idzie również większy rozsądek i ostrożność w nabywaniu nowych. Mniej nowych elementów wprowadzamy, mniej kupujemy, dzięki temu mamy do dyspozycji większe fundusze na nowe rzeczy lepszej jakości.

Projekt D.O.M. – co będę porządkować i na nowo organizować?

Krok po kroku, miejsce po miejscu w mieszkaniu, chciałabym zrobić dokładny przegląd mojego stanu posiadania. Oczywiście zajmować się będę wyłączenie własnymi rzeczami i nie planuję ingerować w „dobytek” mojego męża… chociaż bym miała na to wielką ochotę. No chyba, że mi kiedyś pozwoli, aczkolwiek szczerze wątpię – wszyscy wiemy jak łatwo wyrzuca się rzeczy innych osób, prawda? :)

W moim planie porządkowym mam:

  • Generalny przegląd szafy – ubrania, buty, torebki, dodatki, biżuterię itd.
  • Kosmetyki – makijaż i pielęgnacja
  • Tzw. „papiery” i wszystkie te segregatory w moim domowym biurze
  • Książki
  • Elektronikę
  • Wszystko co związane z różnymi hobby
  • Kuchnię – całe wyposażenie, jedzenie, zapasy itd.
  • Środki czystości
  • Pamiątki
  • i… coś pewnie jeszcze się przydarzy po drodze :)

Pozbywanie się zbędnych rzeczy – co z nimi zrobić?

W następnych wpisach i filmach w ramach serii Projekt D.O.M. bardzo często będę mówić, że coś wyrzucam, że się pozbywam. Abyśmy się dobrze zrozumieli – w żadnym wypadku nie mam tu na myśli bezmyślnego pakowania wszystkiego w worki i wynoszenia na śmietnik. Co można zrobić ze zbędnymi rzeczami, których już nie chcemy?

  • ODDAĆ KOMUŚ W NASZYM OTOCZENIU. Może ciocia chętnie przyjmie niepotrzebną nam maszynę do wypiekania chleba, a przyjaciółka przygarnie paletkę cieni do powiek, której nie będziemy już używać? Pamiętajmy jednak, by nie uszczęśliwiać nikogo na siłę. Uwaga! przerzucenie pudła niepotrzebnych rzeczy do pokoju młodszej siostry, czy brata też nie rozwiązuje problemu :)
  • SPRZEDAĆ, JEŚLI JEST TO WARTE NASZEGO CZASU. Bardzo możliwe, że część przedmiotów będzie wartościowa pod względem pieniężnym. Niepotrzebne rzeczy możemy sprzedać na Olx, Allegro, Vinted, czy wystawić w tematycznej grupie-targowisku na Facebooku skupiającym ludzi z konkretnej branży (np. sprzęt foto na grupie dla fotografów), czy ludzi z naszego miasta. Zanim zdecydujemy się na sprzedaż musimy sobie przekalkulować, czy odzyskana kwota warta jest naszego czasu – wszak trzeba będzie zrobić zdjęcia, przygotować opis, mejlować z potencjalnymi zainteresowaniami, zapakować, wysłać paczki i tak dalej.
  • ODDAĆ POTRZEBUJĄCYM. Takich miejsc w każdym mieście jest wiele i nie jestem w stanie Wam podać konkretnego adresu. Domy Dziecka, schroniska dla zwierząt, Domy Samotnej Matki, Polski Czerwony Krzyż, Caritas… Książki zwykle chętnie przyjmują też biblioteki.
  • WYRZUCIĆ – ALE KONIECZNIE W SPOSÓB ODPOWIEDZIALNY! Leki, elektrośmieci, makulatura, meble i inne wielkogabarytowe przedmioty… Takich rzeczy nie wyrzuca się tak ot tak, byle gdzie, do śmietnika pod domem. Jeśli nie wiecie, gdzie znaleźć odpowiednie miejsce, wpiszcie po prostu w Google np. „elektrośmieci Katowice” i wyskoczy Wam mnóstwo adresów do wyboru.

Niepotrzebne rzeczy można też oczywiście próbować przerobić, wymienić się z kimś i tak dalej. Stare ubrania wykorzystać „na szmaty”, tylko uważajmy, by nie zaczęły zajmować całej szafki :)

Masz ochotę dołączyć do mojego Projektu D.O.M.?

Jeśli tak – to cudownie! Będziemy mogli motywować się do porządkowania wzajemnie. Jeśli zdecydujesz się dokumentować gdzieś swoje działania, to koniecznie napisz mi o tym w komentarzach. A w social media oznacz koniecznie moje profile i użyj hasztagów, bym mogła zobaczyć Twoje wpisy:

#projekt_DOM  oraz  #DomowaOrganizacjaMinimalistyczna

To tyle tytułem wprowadzenia do Projektu D.O.M. Lada dzień opublikuję pierwszą część mojego cyklu. Już teraz zapraszam wszystkich zainteresowanych moimi „zmaganiami” i zachęcam do wprowadzenia kilku zmian u siebie. Dajcie koniecznie znać w komentarzach, jakie macie podejście i przemyślenia na temat takiego zdroworozsądkowego minimalizmu na co dzień?